Share

cover art for Mirosław Żukowski: Podpisałbym apel do TVP ws. Przemysława Babiarza

Rzecz w Tym

Mirosław Żukowski: Podpisałbym apel do TVP ws. Przemysława Babiarza

Season 3, Ep. 23

Obrażali katolików, czy nie? Świat jest podzielony w ocenie intencji twórców kontrowersyjnej inauguracji igrzysk w Paryżu. Dla jednych to obrazoburstwo, dla drugich obrona laickich wartości, które współtworzą francuską cywilizację.


Redaktor Mirosław Żukowski, znawca sportu i wielbiciel Francji nie podziela jednak tego poglądu: Francuzi zmarnowali szansę, by podzielić się ze światem swoją historią i kulturą. Przesadzili. Przesadził również w swoim komentarzu o piosence Lennona Przemysław Babiarz. Nie powinien być jednak za to zawieszany, bo choć jego interpretacja Imagine Johna Lennona jest jednostronna, miał do niej prawo.


Zapytany o to, czy podpisał by list solidaryzujących się z Babiarzem, odpowiada, że tak. Te i inne komentarze Mirosława Żukowskiego do burzliwego początku paryskich igrzysk w podkaście Rzecz w tym, Bogusław Chrabota zapraszam.

More episodes

View all episodes

  • Dzięki kłopotom Czarneckiego, rząd nie musi się tłumaczyć ze swoich problemów

    25:41|
    Dlaczego zatrzymanie Ryszarda Czarneckiego stało się tak dużym politycznie wydarzeniem? – Coraz więcej pojawiało się informacji na jego temat – mówił w podcaście „Rzecz w tym” Jacek Nizinkiewicz, dziennikarz i publicysta „Rzeczpospolitej”.Gość podcastu zwrócił również uwagę na fakt, że Czarnecki był jedną z twarzy Prawa i Sprawiedliwości. – Bywał na Nowogrodzkiej, miał dostęp do ucha prezesa Kaczyńskiego, a nawet jak nie miał, to sprawiał wrażenie, że ma. Dbał o dobre kontakty z dziennikarzami i różnymi środowiskami – zauważył Nizinkiewicz.Dziennikarz przypomniał, że w Polsce obowiązuje domniemanie niewinności i dopóki nie będzie prawomocnego wyroku nie można mówić, że jest winien zarzucanych mu czynów. Zauważył jednak, że nawet politycy PiS nie chcieli bronić sprawy kilometrówek, czyli wniosków o zwrot kosztów podróży do siedziby Parlamentu Europejskiego dziwnymi środkami transportu. – Jego tłumaczenie było nieakceptowalne – mówił Nizinkiewicz. - Nie zaprzeczył zarzutom, ale zrzucił winę na współpracowników – tłumaczył dziennikarz. – Inaczej niż przy sprawie zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika czy Marcina Romanowskiego, politycy PiS nie stają za nim murem. Co mówił o nim Przemysław Czarnek czy Jacek Sasin? – pytał.Według Nizinkiewicza zatrzymanie Czarneckiego jest wygodne dla rządzących. – Nikt nie mówi już o błędzie Donalda Tuska, jakim było wycofanie wpisu w mediach społecznościowych opublikowanej w Monitorze Polskim kontrasygnaty pod nominacją neosędziego – zauważył. Jego zdaniem to wycofanie było błędem, ponieważ ożywiło sprawę, która już raz zaszkodziła premierowi. Zwrócił też uwagę na wypowiedź Tuska o tym, że jego działania będą krytykowane za to, że nie będą w pełni realizować zasad praworządności. – Jeśli się krytykowało PiS za łamanie praworządności, trzeba samemu być konsekwentnym – mówił Nizinkiewicz.
  • Kamala Harris miała wizerunek „Mamali”. W debacie pokazała, że potrafi brać udział w ostrych starciach

    22:13|
    - Dotychczas Kamala Harris nie brała udziału w ostrych debatach politycznych. Stała z boku. Miała wizerunek łagodnej „Mamali”, a nie gracza wagi ciężkiej – mówi w podcaście "Rzecz w Tym" Artur Bartkiewicz, szef wydawców strony głównej rp.pl.- Zwolennicy Donalda Trumpa jeszcze przed zakończeniem debaty mówili, że wygrał ją… Donald Trump. Z kolei zwolennicy Kamali Harris wskazywali na jej zwycięstwo. Jednak już pierwszy sondaż po tym wydarzeniu pokazał, że wygrała jednak Kamala Harris. Większość zarejestrowanych wyborców, którzy oglądali debatę uznali, ze Harris była lepsza, pomimo, że to już szósta debata Donalda Trumpa – mówił Artur Bartkiewicz.- Po trudnym początku Kamala Harris rozluźniła się i zaczęła czuć się coraz lepiej podczas dyskusji z Donaldem Trumpem. Prowokowała go do takich wypowiedzi, które nie służyły kandydatowi Republikanów. Trump wystawił się na łatwy strzał, powtórzył pogłoski na temat zjadania zwierząt domowych przez migrantów, co jest oczywistym fake newsem – mówił gość podcastu Rzecz w tym.- Nasze europejskie debaty w porównaniu z amerykańskimi są naprawdę merytoryczne. W Stanach Zjednoczonych mamy zawsze do czynienia z show. Kamala Harris ma wizerunek polityka sympatycznego. Niekoniecznie Amerykanie widzą w niej mocnego lidera – mówi Bartkiewicz i dodaje, że podczas debaty widzowie przekonali się, że Harris może pokazać się także z "ostrzejszej" strony.- Dla Amerykanów najważniejsza jest polityka wewnętrzna. To ogromny atut Donalda Trumpa. Pomimo sześciu bankructw, które ogłaszał Donald Trump wciąż ma wizerunek tej osoby, która zna się na biznesie. Kamala Harris nie ma takiego zaplecza – mówi gość Marzeny Tabor – Olszewskiej.
  • Między Izbą Cywilną Sądu Najwyższego a Norymbergą

    27:46|
    Koalicja rządząca stosuje wersję formuły Radbrucha. Zmiany wprowadzone za czasów PiS w sądownictwie są nielegalne, dlatego premier wycofał kontrasygnatę – mówił w podcaście „Rzecz w tym” Tomasz Pietryga, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospoltej” odpowiedzialny za newsroom prawny. Deklaracja premiera Donalda Tuska o wycofaniu kontrasygnaty do decyzji Andrzej Dudy, który powołał sędziego Krzysztofa Wesołowskiego do przeprowadzenia wyborów w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego wywołała wielkie poruszenie w środowisku prawników.Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej nazwał decyzję premiera „opcją atomową”. - A zawsze trzeba szukać rozwiązań proporcjonalnych do sytuacji, której chcemy bronić albo którą chcemy w jakikolwiek sposób zakończyć – mówił w TVN24 adwokat. Zdaniem Tomasza Pietrygi ruchy premiera Donalda Tuska świadczą o stosowaniu współczesnej wersji formuły Radbrucha. Ten filozof prawa sformułował koncepcję pomagającą rozliczać nazistowskich zbrodniarzy. Głosiła, że skrajnie niemoralne prawo nie jest prawem, nawet jeśli jest uchwalone z pozorami legalności.- To dlatego premier Donald Tusk w piątek w dyskusji ze środowiskami prawniczymi wspomniał procesy norymberskie – dopytywał Michał Szułdrzyński.- Wydaje mi się, że tak – odparł Pietryga. Jego zdaniem część radykalnie nastawionych przedstawicieli środowiska prawniczego uważa wszystkie zmiany wprowadzone przez PiS za nielegalne. Więc i ich konsekwencje są nielegalne. – Zgodnie z tą formułą Radbrucha. Choć porównywanie III Rzeszy i PiS to przesada – podkreślił.Jego zdaniem rozwiązaniem sporu może być tylko kompromis. – To musi być decyzja polityczna o kompromisie, za którą pójdzie kompromis prawny – stwierdził Pietryga. Choć przyznał, że szans na niego dziś nie widzi. – Premier Tusk jest pod wpływem najbardziej radykalnych przedstawicieli środowisk prawniczych, którzy wykluczają jakikolwiek kompromis z prezydentem Andrzejem Dudą, KRS czy neosędziami – zauważył. Choć nie ma w tej sprawie jednomyślności w środowiskach prawniczych. – Przykładem może być głos Przemysława Rosatiego czy Andrzeja Zolla, ale oni nie stanowią większości w środowiskach prawniczych.
  • Estera Flieger: Jarosław Kaczyński szuka księcia z bajki

    19:24|
    Jarosław Kaczyński – prezes PiS szuka do wyścigu prezydenckiego kandydata „młodego, wysokiego, okazałego, przystojnego, który ma rodzinę, zna bardzo dobrze język angielski, a najlepiej dwa języki obce”. – Oznacza to, że szuka księcia z bajki – komentuje Estera Flieger, dziennikarka "Rzeczpospolitej". – Do tych kryteriów powinien zostać jeszcze przymiotnik „bogaty”, biorąc pod uwagę problemy PiS z subwencją.Pozostał już niecały rok do wyboru kolejnego prezydenta Polski. Na dzisiaj wiadomo niewiele i dlatego arena politycznych rozgrywek jawi się dość tajemniczo. Co wiemy dzisiaj o możliwym scenariuszu na przyszłoroczne wybory? Marzena Tabor – Olszewska rozmawia o tym z Esterą Flieger – dziennikarką „Rzeczpospolitej ” w podcaście „Rzecz w tym”.Estera Flieger uważa, że istotną cechą potencjalnego prezydenta jest zdolność do konsensusu. – Potrzeba osoby, która będzie potrafiła stworzyć wspólnotę, zwłaszcza w kontekście sytuacji wojny na wschodzie – mówi dziennikarka „Rzeczpospolitej”.Flieger nie wyklucza scenariusza, w którym zostanie wystawiony jakiś kandydat PiS i jeśli nie będzie się sprawdzał, to w trakcie kampanii po prostu partia zdecyduje się wystawić kogoś innego.Dziennikarka w podcaście „Rzecz w tym” mówi także o tym, że złośliwi mogliby powiedzieć, że wymienione przez Jarosława Kaczyńskiego cechy idealnie opisują… Rafała Trzaskowskiego – polityka wskazywanego jako potencjalnego kandydata PO na prezydenta Polski. - Rafał Trzaskowski na pewno by chciał. Na ten moment nie mamy pewności czy na pewno Donald Tusk postawi na Trzaskowskiego. Możliwe, że jeśli kampania będzie oparta na takim totalnym „antyPiSie” to w grze pojawi się Radosław Sikorski – mówi Estera Flieger.
  • Putin mówi, że głosowałby na Kamalę Harris i widzi szansę na pokój. O co mu chodzi?

    23:44|
    Czy wypowiedzi Władimira Putina o Kamali Harris i o tym, kto powinien być mediatorem w rozmowach pokojowych pomiędzy Rosją i Ukrainą, to sygnał wysłany do USA i administracji Joe Bidena? O tym w podcaście „Rzecz w tym” rozmawiają Michał Płociński i Jędrzej Bielecki.Gdy w Polsce kończy się Forum Ekonomiczne w Karpaczu, w Rosji rozkręca się Wschodnie Forum Ekonomiczne we Władywostoku. Władimir Putin postanowił je wykorzystać jako platformę do opowiedzenia światu o tym, jak widzi pokój w Ukrainie, a także kogo popierałby w wyborach prezydenckich w USA.Rosyjski dyktator oświadczył we Władywostoku, że mediatorami w rozmowach pokojowych pomiędzy Rosją i Ukrainą powinny być trzy państwa: Chiny, Indie i Brazylia. – Putin jeszcze raz za darmo, nie robiąc niczego konkretnego w tym kierunku, prezentuje się jako ten, który proponuje pokój – tłumaczy Jędrzej Bielecki, dziennikarz działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”.– A Zełenski nie proponuje – analizuje narrację Putina Bielecki. – Bo przypomnijmy, że prezydent Ukrainy za chwilę leci do Waszyngtonu, by na marginesie dorocznej sesji Rady Ogólnej ONZ spotkać się z prezydentem Joe Bidenem i najprawdopodobniej przedstawić mu to, co nazywa „planem zwycięstwa. Czyli jemu nie chodzi o pokój, tylko o zwycięstwo, a o pokój chodzi wyłącznie Putinowi. To on się dziś przedstawia światu jako zwolennik zakończenia wojny, którą przecież, jak doskonale wiemy, blisko trzy lata temu sam rozpoczął.Na Wschodnim Forum Ekonomicznym rosyjski dyktator opowiadał także, na kogo by postawił w wyborach prezydenckich w USA. Ocenił, że Kamala Harris ma „zaraźliwy uśmiech”, i skrytykował Donalda Trumpa, który miał być bardzo złym prezydentem USA dla Rosji, bo narzucił jej dużo ograniczeń i sankcji. Putin wierzy, że „Harris powstrzyma się od podobnych działań” – relacjonuje wypowiedź Putina prowadzący podcast Michał Płociński.– Gdyby Władimir Putin mówił o tobie, że jesteś znakomitym dziennikarzem, który doskonale wpisuje się w potrzeby Kremla, byłbyś z tego zadowolony? – odpowiada Jędrzej Bielecki. – Tak samo jest tutaj. To znaczy, jeżeli Putin mówi, że Harris jest wspaniała, no to jednak podważa ją bardzo mocno w oczach ludzi kochających demokrację, wolność i podobne postawy.Ale czy te dwie wypowiedzi – o pokoju i Kamali Harris – to nie jest przypadkiem sygnał wysłany do Joe Bidena? Demokratom podobno ma zależeć na tym, by samemu doprowadzić do jakiegoś rozejmu z Putinem, nim władzę przejmie Donald Trump i dogada się z rosyjskim dyktatorem na własnych warunkach. Jędrzej Bielecki tłumaczy jednak, że choć demokratom taki rozejm rzeczywiście by się przydał, szczególnie na czas kampanii wyborczej, to jest on raczej niemożliwy.– Wiadomo doskonale, na jakich warunkach Putin by na taki rozejm przystał. Są dwa podstawowe. Pierwszy: nie wycofują się z tego, co zdobyli. I drugi, znacznie ważniejszy: Ukraina zobowiązuje się, że nie będzie wchodziła do NATO, być może do Unii Europejskiej. Bo chodzi cały czas o jedno, od wielu wielu lat, czyli żeby całą Ukrainę poddać kontroli Kremla, nie tylko te tereny bezpośrednio przejęte przez Rosję – tłumaczy Bielecki. I dodaje, że Putin nie może po takiej liczbie ofiar zrezygnować ze swoich podstawowych celów. Co nas więc czeka? – Wojna na wycieńczenie. Drugi Wietnam.Poza tym w podcaście „Rzecz w tym” dziennikarze rozmawiają o kluczu do pokoju, który leży w Azji, i o szansach nacisku Zachodu na Indie i Chiny. A także o Turcji, która złożyła akces do BRICS. I jakie szanse ma NATO w długofalowej konfrontacji z nowym sojuszem państw autorytarnych i nastawionych sceptycznie do globalnego przywództwa USA.
  • Dyrektor OSW: Dymisja Dmytra Kułeby nie ma związku z jego wypowiedzią o Wołyniu

    29:24|
    Rekonstrukcja w ukraińskim rządzie to efekt rosnących wpływów Andrieja Jermaka, szefa administracji prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego – mówił szef Ośrodka Studiów Wschodnich w podcaście „Rzecz w Tym”.  To było polityczne trzęsienie ziemi – tak o dymisjach siedmiu ministrów ukraińskiego rządu mówił Wojciech Konończuk, szef Ośrodka Studiów Wschodnich. Ekspert przypomniał, że już wcześniej stanowiska straciło kilku szefów resortów, a ich fotele były nieobsadzone. W ten sposób, jak twierdzi Konończuk, prezydent Wołodymyr Zełeński szykuje dużą rekonstrukcję, która zwiększy wpływy administracji prezydenta w rządzie. Dlatego też wykluczył możliwość spełnienia postulatów opozycji ws. stworzenia – jak w Izraelu – gabinetu wojennego, w którym zasiadają również przedstawiciele opozycji.Co Dmytro Kułeba powiedział o Wołyniu?Pytany o związek dymisji Dmytro Kułeby, ministerstwa spraw zagranicznych, z jego wypowiedzią w czasie Campusu Polska Przyszłości, Konończuk zaprzeczył, jakoby miała ona coś wspólnego z jego wypowiedzią na temat Wołynia. Kułeba zrównał wówczas zbrodnię wołyńską z akcją Wisła i mówił o ukraińskich ziemiach odnosząc się do terenów obecnej Polski.– Plotki o jego dymisji pojawiały się już wcześniej – wskazał ekspert. Największe szanse na objęcie resortu spraw zagranicznych ma jego dotychczasowy zastępca, Andrij Sybiha, zaufany człowiek Andrieja Jermaka, stojącego na czele biura prezydenta. Sybiha wcześniej był zastępcą Jermaka w prezydenckiej administracji.Konończuk jednak wątpi, by nowy minister rozwiązał napięcia na tle historycznym między Polską a Ukrainą. Zwrócił też uwagę na trudność sytuacji związanej z rzezią wołyńską. – Ukraińcy nie rozumieją, że strona polska domaga się poszukiwań i ekshumacji szczątków ofiar, by móc je po chrześcijańsku pożegnać i pochować. Ukraińcy twierdzą też, że nie ma odgórnego zakazu poszukiwań i ekshumacji. Bo jak strona polska występuje z wnioskami o takie zgody, one nie są rozpatrywane – mówił szef Ośrodka Studiów Wschodnich.Na Ukrainie nie ma alternatywy dla Wołodymyra ZełenskiegoZachód rekonstrukcją rządu, według Konończuka, nie będzie zachwycony, ponieważ narusza ona równowagę między prezydentem, rządem i parlamentem, która jest zapisana w ukraińskiej konstytucji. Jednak nikt poważny na Zachodzie nie będzie krytykował Zełenskiego za to, że sprawuje urząd mimo upływu kadencji. – Nie ma dla niego alternatywy. Opozycja ukraińska też uznaje jego mandat. To Rosja chciałaby nas poróżnić i pokazać Zełenskiego jako uzurpatora. Również kwestia korupcji jest używana do poróżnienia Ukrainy z Zachodem. Na początku Zełenski z nią walczył, ale to problem systemowy. Przed wejściem do Unii Europejskiej, będzie musiał zostać rozwiązany – zauważa Konończuk. Jego zdaniem jednak teraz z powodu korupcji nikt nie będzie blokował pomocy dla Ukrainy.Ekspert skomentował też krwawe bombardowania Charkowa, Połtawy i Lwowa, które miały miejsce w ostatnich dniach. – To odpowiedź Putina na ofensywę na Kursk i zajęcie 1000 km kwadratowych terytorium Federacji Rosyjskiej przez zgrupowanie kilkunastu tysięcy ukraińskich żołnierzy – tłumaczył. – A że od ponad dwudziestu lat Rosja jest państwem bandyckim, to odpowiedź jest bandycka - tłumaczył.Jego zdaniem ofensywa na Kursk nie przyniosła w pełni efektów militarnych – nie zmusiła Putina do wycofania części wojsk z Donbasu. – Do obrony obwodu kurskiego przerzucono wojska z okręgu leningradzkiego. Putin zacisnął zęby, ale nie odpuścił ofensywy na Pokrowsk – tłumaczył Konończuk. Mimo to operacja pod względem politycznym jest sukcesem. – Zełenski pokazał światu, że Ukraina nie jest ani tak słaba, by nie móc zając części ziem Federacji Rosyjskiej, ani Rosja nie jest taka potężna, jak się niektórym na Zachodzie wydaje – tłumaczył. 
  • Zatrzymanie Michała K. w Londynie jest bardzo ryzykowne dla Donalda Tuska

    20:47|
    – Jeżeli do ekstradycji Michała K. nie dojdzie, to Donald Tusk i Koalicja Obywatelska będą mieć duży problem. Bo się okaże, że Wielka Brytania nie chce go nam wydać, uznając tę sprawę za polityczną. Czyli że nasi sojusznicy uważają, że jest to polityczne polowanie na czarownice – mówi Jacek Nizinkiewicz w podcaście „Rzecz w tym”. Serial z Michałem K. się rozkręca. Były szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) i bliski współpracownik premiera Mateusza Morawieckiego czeka w Londynie na decyzję o ekstradycji. Samo jego zatrzymanie zostało wręcz euforycznie przyjęte przez wyborców koalicji rządzącej. Wydawać by się mogło, że po serii wizerunkowych wpadek Donaldowi Tuskowi uda się wreszcie przełamać polityczną niemoc.– Rząd Donalda Tuska musi pokazać sprawczość. Jeżeli w kampanii wyborczej mówili o rozliczeniach, jeżeli przez pierwsze miesiące swoich rządów cały czas mówili, że ci, którzy kradli, będą rozliczeni, to teraz muszą wskazać złodziei i pokazać, że ten rząd, ta władza jest skuteczna. I za winę będzie kara – mówi Jacek Nizinkiewicz z działu krajowego „Rzeczpospolitej”.– Za rządów Prawa i Sprawiedliwości niejednokrotnie bywałem w gabinetach ministerialnych i słyszałem, co ministrowie mówili na temat samego Mateusza Morawieckiego, a także jego otoczenia – dodaje dziennikarz. – A Mateusz Morawiecki otoczył się ludźmi, którzy politykami nie są, ale byli ludźmi z biznesu, ludźmi zaufanymi byłego premiera. Niejednokrotnie słyszałem, że tam były kwestie wręcz gangsterskie. I jest, myślę, pokaźna teczka na Mateusza Morawieckiego, na jego ludzi, a co za tym idzie na Prawo i Sprawiedliwość. I to uderzy na pewno w PiS i pewnie doda punktów Koalicji Obywatelskiej, która pokaże: „Rzeczywiście rozliczamy”. Bo jeżeli chodzi o te rozliczenia, to zwróćmy uwagę, że to nie Trzecia Droga, to nie Lewica, to nie PSL, to nie Polska 2050 gardłują w kwestii rozliczeń. U nich te kwestie właściwie się nie pojawiają. One padają jedynie z ust polityków partii Donalda TuskaAle co, jeśli sąd w Londynie uzna, że Michał K. powinien zostać jednak w Wielkiej Brytanii i nie zostanie wydany Polsce? Czy to nie będzie powtórka ze sprawy wiceministra Marcina Romanowskiego? – To będzie coś znacznie większego – odpowiada Nizinkiewicz. – Bo to będzie jednak pokazywało, że opinia międzynarodowa, nasz zagraniczny partner, uważa, że w Polsce dochodzi do zatrzymań politycznych. No i jak to wytłumaczyć? Prawo i Sprawiedliwość ma wtedy na tacy podaną narrację. Poniekąd obóz władzy sam kręci na siebie bicz, jest za dużo wypowiedzi politycznych, które mogą wskazywać, że jest wywierana presja organy ścigania, prokuraturę itd.– Podobnie sytuacja wyglądała przed decyzją PKW, było wiele politycznych wypowiedzi przedstawicieli partii rządzącej i właściwie nie widziałem żadnego rozsądnego, który by powiedział: „Pani redaktor, nie wypada mi w tej kwestii się wypowiadać, to jest niezależna decyzja niezawisłego organu, który nie może czuć presji, tym bardziej partii rządzącej, więc pozwoli pani, że ja na to pytanie nie odpowiem”. Nie było czegoś takiego, oni wszyscy tak jakby w amoku, w szale rwali się do tego, by powiedzieć: „Tak, powinniśmy odebrać im maksymalnie dużo pieniędzy” – przypomina dziennikarz. 
  • Joanna Ćwiek–Świdecka: Nie znamy na razie wizji szkoły Barbary Nowackiej

    15:15|
    Dziennikarka Rzeczpospolitej Joanna Ćwiek-Świdecka przyznaje, że na razie nie wiadomo jaka jest docelowa wizja szkoły Barbary Nowackiej. – Mam gorącą nadzieję, że ministra Nowacka wie, co chce osiągnąć, ale my na razie tej wizji nie znamy. Coraz głośniej się o tym mówi, że działania są doraźne. Póki co nie wiemy.Dzisiaj pierwszy dzień szkoły. Rok temu polską edukacją rządził jeszcze Przemysław Czarnek, zatem realne zmiany, które powoli wprowadza Barbara Nowaka rozpoczęły się właśnie dzisiaj. O kondycji polskiej edukacji w podcaście „Rzecz w tym” Marzena Tabor–Olszewska rozmawia z Joanną Ćwiek–Świdecką – dziennikarką Rzeczpospolitej. - W szkole za dużo dotychczas się nie zmieniło. Zniknęły prace domowe w szkołach podstawowych od kwietnia. Odchudzono od tego roku podstawę programową, natomiast największą zmianą jest to, że jest więcej luzu. Kuratoria mniej kontrolują, a więcej doradzają. Dzieci też są mniej przyłapywane na błędach. Jest większe zrozumienie dla szkoły i dla dzieci – mówi Joanna Ćwiek-Świdecka. Dziennikarka przyznaje jednak, że zmiany są wprowadzane zbyt wolno. Ekspertka przypomina, że dotychczasowa podstawa programowa była przeładowana liczbą informacji. Dzieci musiały się uczyć na pamięć. Zapominano natomiast o wyciąganiu wniosków, o tłumaczeniu przyczyn zjawisk i faktów. – Myślę, że dzieci uczyły się więcej w poprzedniej podstawie programowej niż pokolenie ich rodziców – mówi Ćwiek-Świdecka. Wskazuje natomiast, że informacje są powszechnie dostępne w sieci, dlatego szkoła powinna uczyć rzeczy, które zostaną nam w głowach w dorosłym życiu, a nie szczegółów, które w naturalny sposób wylatują z pamięci. Ćwiek- Świdecka przyznaje, że nie wie jaka jest docelowa wizja szkoły Barbary Nowackiej. – Mam gorącą nadzieję, że ministra Nowacka wie, co chce osiągnąć, ale my na razie tej wizji nie znamy. Coraz głośniej się o tym mówi, że działania są doraźne. Póki co nie wiemy – mówi dziennikarka Rzeczpospolitej. Rozmówczyni podcastu „Rzecz w tym” uważa, że szkoła powinna uczyć także jak zdobywać informacje i jak się ustrzec przed fake newsami.
  • Ukraiński atak na obwód kurski to cios w wizerunek Putina

    20:18|
    Od kilku dni mamy nową, radykalnie nową odsłonę wojny na wschodzie. Ukraińcy z prześladowanych stali się myśliwymi. Atak na obwód kurski wstrząsnął światem. Przeraził Władimira Putina. Możliwe nawet, że Rosjanie zrozumieją, że mamy do czynienia z wojną, a nie specjalną operacją militarną. O ukraińskiej ofensywie generał Stanisław Koziej, znawca wojska, wojen i były szef BBN mówi, że bije głównie w wizerunek Putina i stawia go przed pytaniem "co dalej?". Nie świadczy też najlepiej o kompetencji rosyjskich wojskowych. A komunikat dla świata? Bardzo jasny, Ukraina nie jest skazana na przegranie tej wojny, ale może w niej odnieść sukces. I jeszcze jedno: generał Koziej twierdzi, że ukraiński manewr odsuwa perspektywę konfrontacji Rosji z Zachodem. A to oznacza większe bezpieczeństwo dla Polski.