Share

cover art for Aleksander Miszalski, kandydat na prezydenta Krakowa

Rzeczpospolita Rozmowy

Aleksander Miszalski, kandydat na prezydenta Krakowa

Rozumiem, że Łukasz Gibała przyjmie każde poparcie. Nie zdziwię się, jak zaraz okaże się, że Konfederacja go popiera. Już był przecież w PO, u Palikota, chciał współpracować z Polską 2050, teraz go popiera PiS, ma na listach Razem. Ma wszystkich - stwierdził Aleksander Miszalski, poseł, kandydat KO na prezydenta Krakowa.

More episodes

View all episodes

  • Władysław Kosiniak-Kamysz: Jeden projekt w sprawie aborcji mógłby przejść

    17:37
    Władysław Kosiniak-Kamysz: Jeden projekt w sprawie aborcji mógłby przejśćPolacy zdecydowali 15 października, że partiom demokratycznym, demokratycznym!, które mają swój program, swoje wartości, swoje poglądy, powierzy się rządy - tak mówił Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier, szef resortu obrony narodowej, odpowiedział na pytanie o sytuację w koalicji.Jak dodał Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Michałem Kolanką, że zaproponowane przez jednego z liderów Trzeciej Drogi Szymona Hołownię, spotkania grupy liderów to dobry pomysł. - Jestem zawsze za dialogiem i dyskusją. Im więcej przepracujemy we wspólnym gronie, tym bardziej stabilni jesteśmy w późniejszych głosowaniach. To jest coś, czego potrzebujemy i na poziomie liderów, ale też na poziomie parlamentarnym. Tam musi być dużo więcej koordynacji i myślę, że marszałek Hołowni może odegrać bardzo ważną rolę animatora tego — powiedział Kosiniak-Kamysz. Pytany o niezałatwione sprawy, jak sprawa obniżenia składki zdrowotnej, której rząd nie przyjął, Kosiniak-Kamysz odrzekł, że jest kompromisowy pomysł PSL. - Ja go pokrótce streszczę: w 2025 roku obniżamy składkę zdrowotną tej grupie, która została najbardziej doświadczona, czyli przedsiębiorcom, w kolejnych latach poszerzamy grupę, która będzie objęta tą ustawą. Myślę, że to jest wyjście naprzeciw oczekiwaniom naszych wyborców, ale też daje możliwość uniesienia tego przez finanse publiczne — stwierdził Kosiniak-Kamysz. Pytany o prace kierowanego przezeń zespołu ds. Funduszu Kościelnego, o którym premier Donald Tusk mówił, że jest niezadowolony z tempa prac, Kosiniak-Kamysz powiedział, ze oczekuje propozycji od ministrów, którzy są członkami zespołu. - Już ich ponagliłem. W połowie sierpnia zwołam kolejne posiedzenie tego zespołu — odrzekł wicepremier. Kosiniak-Kamysz był też pytany o ustawę o aborcji, która wzbudziła spore kontrowersje, również za sprawą głosowania posłów PSL. Czy lider PSL spodziewa się, że jakakolwiek ustawa dotycząca aborcji może wyjść z Sejmu? - Jedna ma szansę, tylko nie rozumiem, dlaczego nie została jako pierwsza poddana pod głosowanie. Dlaczego komisja nadzwyczajna nie przyjęła projektu liberalizującego, ale takiego, który ma szanse być zaakceptowany. Przecież wszyscy dobrze wiedzą, jakie są nasze poglądy w tej sprawie — przekonywał lider PSL. - Wstępując z nami w koalicję wiedzieli dobrze. Gdyby były inne poglądy, to zapisalibyśmy je w umowie koalicyjnej. Więc nikt tu nikogo nie zaskoczy — mówił. - Jest ustawa, która ma szanse przejść, powrót do zasad sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego i rozpisanie referendum. Jeśli słyszę od lewej strony, ze wszyscy w Polsce są za liberalizacją przepisów aborcyjnych do 12 tygodnia, w tym wszyscy nasi wyborcy, to śmiem twierdzić, że znam ich trochę lepiej — mówił lider PSL. - Czemu boją się referendum w tej sprawie? - Jeśli wszyscy wyborcy PSL, wszyscy wyborcy Polski 2050, wszyscy wyborcy Lewicy, wszyscy wyborcy Koalicji Obywatelskiej są za, to przecież to przejdzie znakomitą większością i my to wprowadzimy — zadeklarował Kosiniak-Kamysz. Przekonywał, że głosowanie jest nad prawem stanowionym w Polsce. - Zgodnie z konstytucją władza należy do narodu. Jeśli byłyby prawdziwe te sondaże, a one są po prostu nieprawdziwe... 70 procent wyborców Trzeciej Drogi w ogóle nie poruszało tematu i nie szli głosować na Trzecią Drogę ze względu na sprawy związane z przerywaniem ciąży — przekonywał.
  • Piotr Zaremba: Kamala Harris nie była do tej pory kochaną przez USA polityczką

    22:46
    O Kamali Harris mówi się, że jest konfliktowa i ma problem ze zbudowaniem zespołu wokół siebie. To może mieć znaczenie, bo kampanie amerykańskie to jest wielki spektakl. Team, który robi kampanię musi być zgrany – jeśli kandydatka będzie nadawała na innych tonach niż ludzie, którzy tę kampanię będą jej robić, to może być to kłopot - powiedział Piotr Zaremba, historyk i publicysta.Gościem porannego programu Joanny Ćwiek był Piotr Zaremba, historyk i publicysta. Rozmowa poświęcona była temu, czy Kamala Harris jest w stanie pokonać Donalda Trumpa w wyścigu do Białego Domu. - Zaskoczeniem czy suspensem byłoby, gdyby Kamala Harris jednak nie uciułała tych głosów delegatów i gdyby pojawił się jakiś inny konkurent, ale nic na to nie wskazuje - powiedział Zaremba, zapytany o to, czy przed wyborami w USA może nas jeszcze coś zaskoczyć. To wielka niewiadoma, bo Kamala Harris jest niewątpliwie świeższą postacią – jest o pokolenie młodsza od Bidena i od Trumpa - zauważył historyk. - Ale z drugiej strony nie miała bardzo wysokich notowań jako wiceprezydent – jest reprezentantką bardzo radykalnego skrzydła Partii Demokratycznej. Czy cały elektorat demokratyczny się na nią przestawi? Tego jeszcze nie wiemy. Nie znamy jej kampanii, to są dopiero pierwsze sygnały - powiedział Zaremba. Jak stwierdził publicysta, „Kamala Harris jest – jeżeli chodzi o kwestie programowe – podobna do Joe Bidena”. - Przez cztery lata świeciła jego odbitym światłem jako wiceprezydent. Natomiast pewnie jeszcze mocniej i bardziej radykalnie będzie stawiała na kwestie równości rasowej, pozycji kobiety w społeczeństwie amerykańskim i na kwestie klimatyczne - powiedział Zaremba. - My się przyzwyczailiśmy do Zielonego Ładu w Europie, ale nie odnotowujemy, że Joe Biden próbował przeszczepiać pewne rozwiązania europejskie, na grunt amerykański. Podejrzewam, że Harris będzie jeszcze bardziej ekologiczna od Bidena - dodał. - A z drugiej strony Donald Trump wyraźnie powiedział na konwencji republikańskiej, że chce odrzucić całkowicie pomysły ekologiczno-klimatyczne. Ona pewnie będzie tu wyrazista - zaznaczył.Jakiś czas temu zadawaliśmy sobie pytanie, czy Ameryka jest gotowa na ciemnoskórego prezydenta, czyli Baracka Obamę. Okazało się, że jest, mimo że niektórzy uważali, że to będzie ostateczna deska ratunku dla republikanów - stwierdził Piotr Zaremba. - A miał Obama godnego konkurenta w postaci senatora McCaina. Ja uważam, że to jest możliwe – pytanie, czy Harris zaprezentuje się nie jako kobieta, lecz jako osobowość - dodał. - Jako wiceprezydent była w cieniu, nie potrafiła znaleźć wspólnego języka z amerykanami na tyle, że miała gorsze notowania od Bidena. One się poprawiły dopiero niedawno, ale to pewnie dlatego, że zaczęto widzieć, ze Biden jest niedołężny i ma kłopoty ze zdrowiem i percepcją - podkreślił. Jak zauważył Zaremba, „Kamala Harris nie była do tej pory kochaną, amerykańską polityczką”. - Płeć będzie tu grała drugorzędną rolę, choć dla niektórych grup to może być ważne - powiedział. - O Kamali Harris mówi się, że jest konfliktowa i ma problem ze zbudowaniem zespołu wokół siebie. To też może mieć znaczenie, bo kampanie amerykańskie to jest wielki spektakl. Team, który robi kampanię musi być zgrany. Jeśli kandydatka będzie nadawała na innych tonach niż ludzie, którzy tę kampanię będą jej robić, może być to kłopot - podkreślił publicysta.
  • Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej

    29:28
    - To racjonalny i szyty na miarę możliwości państwa projekt — tak ocenia projekt ustawy o rencie wdowiej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej, gościni Michała Kolanki w "Rzeczy o Polityce".Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej mówiła o ostatnim projekcie jej resortu — ustawie o rencie wdowiej, która zakłada zachowanie świadczenia otrzymywanego przez jednego z małżonków i powiększenie go o 50 proc. w przypadku śmierci drugiego z nich lub przejęcia przez żyjącego małżonka pełnego świadczenia osoby zmarłej i 50 proc. własnego świadczenia — w zależności od jego wysokości.Na pytanie, czy spodziewa się sporu w ramach koalicji wobec renty wdowiej, ministra stwierdziła, że spodziewa się i oczekuje pełnego poparcia, wedle słów premiera Tuska, który zapowiedział, że rząd poprze obywatelski projekt w sprawie renty wdowie.- To racjonalny i szyty na miarę możliwości państwa projekt — twierdzi ministra. Ma też nadzieję, że prezydent Andrzej Duda podpisze ustawę, „nie wyczerpując całego swojego kalendarza”.Upały. Resort przygotowuje pakiet „Klimat dobrej pracy”Dziemianowicz-Bąk pytana była o przepisy regulujące warunki pracy — w kontekście panujących upałów. Stwierdziła, że regulacje istnieją, ale dotyczące temperatur najniższych, a te dotyczące wysokich, są rozproszone i niekonkretne.Zapowiedziała pakiet „Klimat dobrej pracy”, który ma zawierać szczegółowe zasady, w tym dotyczące maksimum temperatury w miejscu pracy, dostępu do wody, skrócenia dnia pracy czy dostępu do pomieszczeń, gdzie pracownik może odpocząć od upału itp.W tej sprawie mają się odbyć konsultacje pracodawcami. Dziemianowicz-Bąk stwierdziła, że pracodawcy często zwracają się do jej resortu o uszczegółowienie przepisów dotyczących tego typu sytuacji. Wytyczne dotyczące tego, jakie przepisy już obowiązują w tych kwestiach i ich przestrzegania ma zostać przygotowane jeszcze w tym miesiącu.
  • prof. Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich

    19:17
    Prof. Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich, ocenia sprawę zatrzymania i immunitetu posła Marcina Romanowskiego. Mówił też o nadużywaniu tymczasowych aresztowań i o tym co się musi zmienić, żeby prokuratura i sądy częściej korzystali z rozwiązań wolnościowych wobec podejrzanych.
  • Jarosław Grzywiński, prezes NASK S.A.

    12:47
    NASK i ministerstwo sprawiedliwości podpisało list intencyjny w sprawie informatyzacji i cyberbezpieczeństwa w sądownictwie. Zdaniem prezesa NASK S.A. Jarosława Grzywińskiego, mimo, że polskie sądy są dobrze zabezpieczone przed atakami, jest to proces który wymaga ciągłego dostosowywania się do nowych realiów technologicznych, które wykorzystują również przestępcy.
  • Kamil Wnuk, poseł Polski 2050

    21:15
    Część ludzi, zwłaszcza młodych, oczekuje natychmiastowych efektów. A polityka ma to do siebie, że nie da się wszystkiego zrobić od ręki - uważa poseł Kamil Wnuk, poseł Polski 2050. To, jego zdaniem, powód pewnego zmęczenia społeczeństwa polityką. Pytany był również o głosowania w sprawie dekryminalizacji aborcji, w którym nie uczestniczył poseł Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych. Poseł Wnuk był gościem Joanny Ćwiek-Śwideckiej w programie Rzecz o Polityce. Pytany o „niską dynamikę” prac parlamentarnych odrzekł, że w obu izbach parlamentarnych powinna być wysoka jakość dyskusji i kultura debaty politycznej. - To częściowo się zmieniło, również jeśli chodzi o prowadzenie debaty. Są stopowane niewłaściwe zachowania, ale mam wrażenie, że część osób nie potrafi inaczej rozmawiać niż atakując drugą stronę. Żeby był jasność, nie mówię tylko o obecnej opozycji - stwierdził. - Mówię o nazwiskach z obu stron barykady. Zapytany o protest kobiet i sprawę dekryminalizacji aborcji, poseł Polski 2050 odpowiedział, ze nie czuje się fachowcem w tej dziedzinie. - Mam to szczęście, że jestem w partii politycznej, w której jeśli chodzi o światopogląd, każdy może głosować jak chce. Nie jesteśmy z tego rozliczani. W kwestiach gospodarczych staramy się mieć wspólne zdanie, ale w kwestiach światopoglądowych nie ma dyscypliny. W tym konkretnym głosowaniu mimo tego, że nie było dyscypliny partyjnej, wszyscy zagłosowali za tym projektem — stwierdził poseł Polski2050. - Projekt był kompromisem wypracowanym przez specjalną komisję, zwołaną przez marszałka Szymona Hołownię - przypomniał. - Byli tam przedstawiciele wszystkich klubów politycznych. - Nie można mieć pretensji do Romana Giertycha ani do przedstawicieli PSL, bo ci ludzie nie zmienili zdania, od początku mówili, że nie popierają i nie zgadzają się na liberalizacji przepisów aborcyjnych — przekonywał poseł Polski 2050.  
  • Adam Bielan, europoseł

    19:25
    - Jeżeli wybory w USA wygra Donald Trump, polski premier nie będzie mieć żadnych relacji w Stanach Zjednoczonych. To będzie dla nas bardzo groźne - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" europoseł PiS Adam Bielan.Europoseł PiS Adam Bielan w rozmowie z Michałem Kolanką mówił o swoich obawach i oczekiwaniach związanych z możliwością powrotu do Białego Domu Donalda Trumpa. - Polscy politycy, rząd i prezydent, który zaczął to robić kilka miesięcy temu, powinni intensywnie pracować z samym prezydentem Trumpem i jego otoczeniem nad możliwym zakończeniem wojny na Ukrainie, o których mówi Trump — mówił europoseł.Co dla Polski może oznaczać zwycięstwo Donalda Trumpa?- Niestety, jeżeli Donald Trump wygra wybory, to pierwszy raz od niepamiętnych czasów premier Tusk będzie osobą, która nie będzie miała wstępu do Białego Domu. Jego infantylnych, żeby nie powiedzieć szczeniackich wygłupach w kierunku Trumpa, biorąc pod uwagę, że były prezydent USA jest osobą dość pamiętliwą, będziemy mieć premiera, który nie będzie mieć żadnych relacji w Stanach Zjednoczonych. To będzie dla nas bardzo groźne — ocenił Bielan.- Na szczęście do sierpnia przyszłego roku mamy prezydenta Dudę, który zbudował sobie świetne relacje z prezydentem Trumpem. Mam nadzieję, że po wyborach prezydenckich to się nie zmieni i polskim prezydentem będzie ktoś, kto będzie w stanie z prezydentem najważniejszego naszego sojusznika zbudować dobre relacje - dodał.Kiedy poznamy nazwisko kandydata PiS na prezydenta?Bielan mówił również o przygotowaniach PiS do przyszłorocznych wyborów prezydenckich w Polsce. - Najważniejsza jest kandydatura. Polityk, który będzie w stanie skutecznie prowadzić kampanię i wygrać w tych wyborach. Nas nie interesuje wejście do drugiej tury, tylko zwycięstwo. Wynik wyborów europejskich pokazuje, że te wybory mogą być dla nas zwycięskie — mówił polityk PiS.- Nasze wyniki po wyborach parlamentarnych, samorządowych i europejskich jednoznacznie pokazują, że kandydat PiS ma olbrzymie szanse, by wejść do drugiej tury niezależnie od jego rozpoznawalności. Jego początkowa rozpoznawalność nie jest warunkiem koniecznym — ocenił Bielan i wskazał, że decyzji w sprawie wyboru kandydata należy spodziewać się jesienią.
  • Małgorzata Bonikowska, prezeska Centrum Stosunków Międzynarodowych

    16:29
    - Prawdopodobne zwycięstwo Donalda Trumpa w USA powoduje, że relacje ze Stanami Zjednoczonymi mogą nie być takie silne. Europa musi się przygotować na jeszcze trudniejsze czasy - uważa Małgorzata Bonikowska, prezeska Centrum Stosunków Międzynarodowych.Ursula von der Leyen będzie przewodniczącą Komisji Europejskiej przez kolejne pięć lat. Zdołała przekonać do siebie wątpiących socjalistów i Zielonych, nie zdobyła natomiast głosów konserwatystów.Ursula von der Leyen przekonała do siebie większość europarlamentarzystówDostała 401 głosów (41 ponad wymagane minimum) przy 284 przeciw. Głosowanie było tajne, ale patrząc na wyniki, oficjalne deklaracje i nieoficjalne informacje, można postawić tezę, że wybrała ją szeroka proeuropejska koalicja chadeków, socjalistów, liberałów i Zielonych. Nie głosowali natomiast na nią Bracia Włosi, czyli partia premier Giorgii Meloni.- Ursula von der Leyen przez pięć lata pokazała swój styl. Pokazała jaką jest liderką. W trudnych czasach to decyzja dobra, bo wiemy, czego się spodziewać. Okazała się osobą zdecydowaną w sytuacjach bardzo trudnych. Jako szefowa KE przeszła przez dwa duże kryzysy — pandemię koronawirusa i wojnę w Ukrainie. Z mojej perspektywy stanęła na wysokości zadania. Komisja Europejska pod jej przewodnictwem działała szybko, jak na możliwości unijne. Pokazała dość wyraziste przywództwo w tych czasach, czego nie można powiedzieć o przewodniczącym RE Charlesie Michelu — mówiła w programie „Rzecz o Polityce” Małgorzata Bonikowska, prezeska Centrum Stosunków Międzynarodowych.- Europarlamentarzyści, którzy zagłosowali za Ursulą von der Leyen postawili na sprawdzonego konia — dodała. Bonikowska odniosła się do wystąpienia europosłanki Konfederacji Ewy Zajączkowskiej-Hernik, która w ostrych słowach podsumowała poprzednią kadencję von der Leyen.- Każdy ma prawo do własnych opinii. Prawica, w tym ugrupowania radykalne, takie jak Konfederacja, za każdym razem próbują ugrać trochę głosów dla siebie. W tym kontekście należy odczytywać to wystąpienie. To było obliczone na elektorat w Polsce i sprawienie wrażenia, że Konfederacja sprzeciwia się elitom, które obecnie nadają ton w UE - powiedziała.Małgorzata Bonikowska: Europa musi się przygotować na jeszcze trudniejsze czasy- Potrzebne są korekty, które Ursula von der Leyen zapowiedziała w swoim wystąpieniu. (...) Wybory do PE pokazały, że to jest potrzebne - dodała.- Wszyscy mamy poczucie, że UE potrzebuje zmian i reform. Potrzebuje nowego ducha i energii w trudnych czasach. Pogłębiająca się niestabilność polityczna na świecie i prawdopodobne zwycięstwo Donalda Trumpa w USA, powodują, że Europa musi liczyć na siebie. Relacje Europy ze Stanami Zjednoczonymi mogą nie być takie silne. Europa musi się przygotować na jeszcze trudniejsze czasy — kontynuowała.
  • Profesor Antoni Dudek, politolog

    35:48
    Z ubolewaniem stwierdzam, że to samo, co cechowało kiedyś Zbigniewa Ziobrę i Prawo i Sprawiedliwość, zaczyna cechować drugą stronę sceny politycznej. Cała operacja zatrzymania Marcina Romanowskiego miała być PR-ową zagrywką dla elektoratu obozu rządzącego - ocenia prof. Antoni Dudek, politolog. Gościem porannego programu Jacka Nizinkiewicza był prof. Antoni Dudek, politolog, UKSW. Ekspert zapytany został między innymi o sprawę Marcina Romanowskiego. Komu ona pomoże, a komu zaszkodzi? - Na pewno jest to porażka obozu rządzącego, którego część stanowi dzisiaj minister Bodnar i podległa mu prokuratura — ocenił Antoni Dudek. - Można powiedzieć, że jest to trochę porażka na własne życzenie, dlatego, że tworzono wokół zatrzymania Romanowskiego taką atmosferę, że zaczynają się te wielkie rozliczenia polityków PiS czy szerzej Zjednoczonej Prawicy. Uwaga mediów się skupiła, nastąpiło – niestety w starym stylu – teatralne aresztowanie Romanowskiego przed kamerami — dodał. - Nastąpiła wtopa wizerunkowa – nie ma co kryć, że stąd ten triumfalizm posłów PiS-u, którzy mogę się chwilę cieszyć, bo sprawa nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości została odsunięta na dalszy plan — zaznaczył Dudek. Prof. Antoni Dudek: Sprawa Marcina Romanowskiego? Show, które szkodzi obozowi rządzącemu. PiS może mówić o przejściowym sukcesieJeśli chodzi o Fundusz Sprawiedliwości, to dla mnie nie ulega wątpliwości, że ten mechanizm był tam nadużywany, i że to jest pewna patologia – tworzenie rozbudowanego systemu klientelistycznego. Za to odpowiedzieć powinien i wiceminister Romanowski i inni przed sądem, żeby określić, czy takie praktyki są na gruncie polskiego prawa dopuszczalne, bo moim zdaniem nie są. A gdyby były dopuszczalne, to by oznaczało, że mamy w Polsce złe prawo i że należy je zmienić - powiedział politolog. - Uważam równocześnie, że to nie jest przestępstwo, za które Romanowski powinien siedzieć wiele miesięcy w areszcie śledczym. W Polsce – pod rządami PiS-u – się to zwielokrotniło, nadużywano aresztu śledczego i dzisiaj nie ma powodu, by do tego wracać. Politycy, którzy chcą budować państwo prawa – a takie są deklaracje ze strony Tuska i innych – nie powinni wchodzić w buty swoich poprzedników, którzy się emocjonowali takimi spektakularnymi aresztami - dodał. - Romanowski był dzień czy dwa wcześniej w prokuraturze, mógł się pojawić tan po raz kolejny. Ewidentnie chciano osiągnąć efekt propagandowy, że Romanowski jest wyprowadzany w kajdankach. Mieliśmy do czynienia z show z obu stron, które – słusznie – przerwała decyzja sądu. Oczywiście bardziej to szkodzi obozowi rządzącemu, PiS może mówić o przejściowym sukcesie. Nie zmienia to jednak faktu, że sprawa Funduszu Sprawiedliwości nadal będzie się ciągnęła, ale może Tusk i ludzie mu podlegli będą już teraz ostrożniejsi - zaznaczył Dudek. Antoni Dudek: Dymisja Adama Bodnara? Absolutnie nieZdaniem politologa, „absolutnie nie powinno dojść do dymisji Adama Bodnara”. - To nie jest sprawa tej rangi, żeby wymagała dymisji - ocenił Dudek. - W moim przekonaniu prokuratura popełniła błąd i powinna wyciągnąć z tego wnioski. Ale sedno sprawy się sprowadza do tego, dlaczego w Polsce pisanie aktów oskarżenia trwa tak długo - podkreślił. - Z ubolewaniem stwierdzam, że to samo, co cechowało kiedyś Zbigniewa Ziobrę i PiS, zaczyna cechować drugą stronę sceny politycznej. Cala operacja zatrzymania Marcina Romanowskiego miała być PR-ową zagrywką dla elektoratu obozu rządzącego - ocenił.