Rzeczpospolita Rozmowy

  • Prof. Ewa Marciniak, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego

    26:26|
    Wzrost poparcia dla Konfederacji trzeba oceniać w kontekście poparcia dla Trzeciej Drogi. Porównanie obu elektoratów sugeruje, że mamy do czynienia z przepływem wyborców wobec różnych nieoczywistości Trzeciej Drogi, między innymi związanych z poparciem dla zmiany prawa aborcyjnego, dla związków partnerskich - uważa prof. Ewa Marciniak, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Komentowała w ten sposób wyniki ostatnich sondaży. Prof. Marciniak oceniła, że te właśnie kwestie mogą zaważyć na przyszłości koalicji rządzącej.Z przytoczonego przez Joannę Ćwiek-Świdecką sondażu, przygotowanego przez pracownię Opinia24 dla TVN24, wynika, że poparcie dla Koalicji Obywatelskiej wzrosło o 2 punkty procentowe i na tę partię chciałoby zagłosować 33,3 proc. badanych. PiS chciałoby poprzeć 32,4 proc. ankietowanych, co oznacza wzrost o 1,6 punktu procentowego. Konfederacja z poparciem 12,2 proc. znalazła się na trzecim miejscu zestawienia (-0,1 punktu proc.), Lewica uzyskała w badaniu 8,8 proc. poparcia (to spadek o 0,3 punktu proc.).Z kolei Trzecia Droga - koalicja PSL i Polski 2050 – mogłaby liczyć na głosy zaledwie 7,9 proc. badanych, czyli o 2,6 punktu procentowego mniej, niż przed miesiącem. Taki wynik w wyborach do Sejmu oznaczałby, że Trzecia Droga nie przekroczyłaby progu dla koalicji, który wynosi 8 proc.- Trzeba ten wzrost Konfederacji w jakimś stopniu oceniać w kontekście poparcia dla Trzeciej Drogi. To poniżej progu wyborczego, chyba, że partie by się rozłączyły, o czym gdzieś się tam delikatnie mówi – stwierdziła prof. Ewa Marciniak. - Wyborcy szukają alternatywy, ale nie w wymiarze światopoglądowym, tylko raczej w wymiarze wolnorynkowym, idei liberalnych w gospodarce, w związku z tym zaczynają zasilać Konfederację. Zdaniem prof. Ewy Marciniak „to oznaka pewnych zmian w strukturze poparcia, w geografii politycznej i na polskiej scenie partyjnej„. Pytana o to, czy z Trzeciej Drogi zaczynają odpływać wyborcy PSL czy Polski 2050, politolożka odparła, że ”raczej jedni i drudzy". - Z różnych powodów. Wyborcy PSL dlatego, że twardo stoją na własnym stanowisku dotyczącym związków partnerskich i złagodzenia ustawy o aborcji, wiec tu nie ma żadnego pola do kompromisu. Natomiast wyborcy Trzeciej Drogi, którzy poparli tę partię ze względu na pewne postulaty o charakterze wolnorynkowym (...) szukają reprezentacji swoich interesów w innej partii. To może skutkować tym, że po wyborach prezydenckich zostaną podjęte jakieś decyzje o zmianie struktury Trzeciej Drogi i każda partia pójdzie własną drogą - mówiła prof. Ewa Marciniak. Prof. Ewa Marciniak uważa, że każdy elektorat oczekuje w wyborach prezydenckich kandydata, który będzie reprezentował interesy wyborców „przypisując prezydentowi rolę ustrojową, której on tak naprawdę nie ma”. - Bardzo mocno akcentuje się możliwość inicjatywy ustawodawczej prezydenta i podejmowania pewnych zmian w sferze ustrojowej i sferze gospodarczej. (...) Wyborcy w mniejszym stopniu widzą w prezydencie głowę państwa, ale osobę, która może reprezentować ich interesy – zauważyła politolożka. Jej zdaniem wyborcy PiS oczekują, że prezydent następnej kadencji będzie reprezentował interesy środowiska politycznego PiS. (...) Wyborcy rządzącej koalicji oczekują, że będzie strażnikiem konstytucji, natomiast wyborcy Konfederacji chcieliby silnego, charyzmatycznego lidera. - Te oczekiwania są zróżnicowane ze względu na elektorat, ale gdyby zapytać wyborców ogólnie, bez względu na elektoraty, to konstytucja wybija się na pierwsze miejsce – mówiła prof. Ewa Marciniak. 
  • Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu

    24:19|
    Rząd Donalda Tuska nie zdaje egzaminu. Widać wyraźnie, że nie ma żadnego programowego ani przywódczego spoiwa poza byciem anty-PiS. Nic dobrego z tego wyniknąć nie mogło - ocenił w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak.Gościem porannego programu Jacka Nizinkiewicza był Krzysztof Bosak, poseł Konfederacji, wicemarszałek Sejmu, prezes Ruchu Narodowego. Polityk zapytany został między innymi o bilans zysków i strat rok po wyborach parlamentarnych. - Wydaje mi się, że jest niewesoły – ocenił. - Jest ogromny chaos w rządzeniu państwem – ma to wymiar gospodarczy, sektora prywatnego, inwestycji publicznych, perspektyw energetycznych i gospodarki budżetowej, gdzie w przyszły rok wejdziemy z absolutnie wyjątkowym deficytem w wysokości prawie 300 miliardów. To równowartość tego, jak kiedyś zadłużaliśmy się przez dekadę. Mimo że nie trwa jakiś szczególny kryzys, wojna czy pandemia – powiedział Bosak. - Mamy też ogromny kryzys w tych sprawach, w których rząd zapowiadał, że będzie coś poprawiał – na przykład praworządność, sądownictwo, prokuratura, sektor służb mundurowych. To wszystko leży, co pokazała powódź. Dodatkowo powódź obnażyła niezdolność państwa do zarządzania kryzysowego i niezdolność do udzielania pomocy – dodał. - Wbrew zapowiedziom nie mamy też żadnej poprawy pozycji Polski w UE. Opowiadano, że kiedy do władzy dojdzie rzekomo światła i proeuropejska część polskiej sceny politycznej, to pozycja Polski w UE się poprawi. Nic takiego nie nastąpiło. Silne państwa unijne postępują wobec Polski arogancko i narzucają nam swoje interesy dokładnie tak, jak miało to miejsce wcześniej. Nawet wszystkie pieniądze z KPO nie zostały odblokowane, a te, które zostały, to zostały odblokowane na niekorzystnych dla nas zasadach. Dla mnie bilans tego roku to jest jedno wielkie rozczarowanie i z dużym niepokojem należy patrzeć w przyszłość - zaznaczył Krzysztof Bosak.- Rząd Donalda Tuska nie zdaje egzaminu. Widać wyraźnie, że nie ma żadnego programowego ani przywódczego spoiwa poza byciem anty-PiS. Nic dobrego z tego wyniknąć nie mogło. Tam, gdzie są elementy normalności czy zachowania racji stanu, to są te obszary, gdzie jest jakaś kontynuacja w ramach administracji. Uważam, że ten rząd to jest katastrofa dla Polski i niecierpliwie czekam roku 2027 i wyborów - ocenił Bosak. - W pierwszym roku po wyborach odsłania się swoje plany i strategię rządzenia. Nie da się wszystkiego oczywiście zrealizować, ale zaczyna się pewne rzeczy. Jeżeli popatrzymy, co ten rząd zaczął, jakie plany odsłonił i jaką strategię rządzenia zaprezentował, to jest jedno wielkie nic - podkreślił. - To jest kabaret. Oczywiście, że w rok nie da się zbudować atomu, CPK, uregulować Odry, zmodernizować służb. Ale można zacząć. Ten rząd niczego nie zaczął, a wiele opóźnił, zepsuł i spotęgował chaos wygenerowany przez ostatni rząd - ocenił polityk. Krzysztof Bosak mówił także o polityce migracyjnej. - Strategia rządu nie ma podstawowych elementów strategii – kwantyfikowanych celów do osiągnięcia, ścieżek dojścia do tych celów, zakreślonych terminów, określenia kamieni milowych i instrumentów, które trzeba stworzyć na poziomie legislacyjnym, budżetowym czy nawet kulturowym. Co to w ogóle ma być? – pytał Bosak. - Obecnie premier i minister spraw wewnętrznych na stanowisko wiceministra odpowiedzialnego za kwestie migracyjne powołali naukowca, profesora zajmującego się daną tematyką. Tak to jest, że naukowcy lubią czasem pisać różne materiały, to jest część ich pracy. Profesor Duszczyk, który jest wiceministrem, napisał materiał. Natomiast w tym materiale nie ma elementów, które są elementami strategii - powiedział wicemarszałek Sejmu.
  • Jan Maria Jackowski, były senator

    22:50|
    Nie wyobrażam sobie, żeby działacze i zwolennicy PSL z mniejszych ośrodków masowo głosowali na Rafała Trzaskowskiego – powiedział w rozmowie z Michałem Kolanką dr Jan Maria Jackowski, analityk polityczny i były parlamentarzysta.Były senator został zapytany o zjazdy lokalne w PiS, które zaczną się w ten weekend i skończą się 10 listopada. Pojawiła się koncepcja, ze wtedy członkowie Prawa i Sprawiedliwości mogliby głosować w prawyborach na kandydata tej partii na prezydenta RP.– Pomysł jest rzeczywiście uderzający, ponieważ środowisko Prawo i Sprawiedliwości do tej pory zazwyczaj dezawuowało tego typu koncepcje, które – przypomnijmy – inne środowiska polityczne wcielały w życie – powiedział. – Na przykład przy poprzednich wyborach urządziła takie prawybory Konfederacja. To jest chęć zwiększenia udziału tak zwanej demokracji bezpośredniej w wyborze kandydata danego ugrupowania na prezydenta. To samo sobie z punktu widzenia oczywiście demokratyzacji procesów politycznych jest zjawiskiem pożądanym – dodał.Jego zdaniem taki pomysł z jednej strony pokazuje, że Jarosław Kaczyński ma obawy, żeby jednoosobowo podjąć odpowiednią decyzję. – Bo nawet jeżeli to będzie jakaś tam uchwała jakiegoś gremium statutowego Prawa i Sprawiedliwości, to wiadomo, że przy obecnym układzie struktury władzy w ramach PiS-u to będzie to jego decyzja – zastrzegł Jan Maria Jackowski. – Nie będzie to na pewno decyzja wbrew Jarosławowi Kaczyńskiemu. Później, jeżeli by się okazało, że w taki sposób wyłoniony kandydat uzyskałby niezadowalający wyniku w wyborach prezydenckich, to byłby to element krytyki samego lidera, który taką decyzję podjął – wyjaśnił.  Jego zdaniem finalnie prawyborów nie będzie. – Ale generalnie to pokazuje, że Prawo i Sprawiedliwość ma jednak problem z wyborem kandydata na prezydenta – powiedział rozmówca Michała Kolanki. – Zazwyczaj w różnych środowiskach politycznych, zwłaszcza tych dużych, jest grono dwóch-trzech kandydatów i taki wybór jest wyborem dosyć oczywistym. Tutaj widać – i nawet zestaw tych potencjalnych kandydatów pokazuje – że nie są to politycy z pierwszego szeregu – dodał.Jan Maria Jackowski wyraził opinię, że Jarosław Kaczyński nie zdecyduje się na prawybory, ponieważ to jeszcze bardziej rozchwiałoby te napięcia, które są wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości. – Przypomnijmy, że niedawno na kongresie nastąpiło przynajmniej formalne połączenie z Suwerenną Polską i rzeczywiście część czołowych polityków Suwerennej Polski przystąpiła do Prawa i Sprawiedliwości – powiedział były senator. – Jednak na przykład działacze Suwerennej Polski z Lubelszczyzny, czyli z okręgu, w którym działa pan minister Przemysław Czarnek, nie przystąpili do PiS. A to są sprawni ludzie, zajmujący różne ważne stanowiska na szczeblach lokalnych. Oni nie przystąpili do Prawa i Sprawiedliwości i szukają swojego miejsca politycznego – być może spoglądają w stronę Konfederacji, być może jeszcze mają jakieś inne koncepcje polityczne. Oni nie chcą być „pod butem” Przemysława Czarnka, więc tutaj też są tego rodzaju napięcia, poza już tymi tradycyjnymi starciami frakcji w ramach tego „starego” Prawa i Sprawiedliwości – wyjaśnił Jackowski.Jak dodał, teraz wpuszczenie w to mechanizmu prawyborów może być bardzo niebezpieczne – bo może rozchwiać partię. - Może się okazać że po prostu te podziały będą tak silne. że nie będzie można później przeprowadzić tak sprawnej kampanii, jaką można było przeprowadzić w sytuacji, gdyby tych prawyborów nie było – przekonywał były senator.   
  • Dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych

    27:57|
    Po tym jak PiS stracił władzę w Polsce, prezydent Andrzej Duda stał się jeszcze bardziej przyczółkiem PiS-u w instytucjach publicznych. Broni dewastacji wymiaru sprawiedliwości, która się dokonała pod przewodnictwem Zbigniewa Ziobry i pokazuje, że nie można na niego liczyć jako na siłę stabilizującą i wykraczającą poza tę głęboką polaryzację polskiego społeczeństwa - powiedział dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych.Gościem porannego programu Joanny Ćwiek-Śwideckiej był dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych. Eksperta spytano, jak ocenił orędzie Andrzeja Dudy w Sejmie wygłoszone w rocznicę wyborów z 15 października 2023 roku. - Najbardziej zapamiętamy chyba słowa o białoruskich opozycjonistach, którzy nie będą mogli dostać azylu w Polsce. Andrzej Duda próbował za wszelką cenę skrytykować przedstawioną przez Donalda Tuska strategię migracyjną, łącznie z kontrowersyjnym pomysłem o zawieszaniu azylu. To jest dosyć interesujące, bo pokazuje, że nawet jeżeli propozycja powinna wzbudzić poparcie ze strony PiS i prawicy – bo to jest mniej więcej kierunek myślenia o migracjach i polityce azylowej, które te partie przez długi czas promowały – to Andrzej Duda i tak postanowi znaleźć dziurę w całym – powiedział dr Jacek Kucharczyk. - To pokazuje, że prezydent i premier żyją na dwóch różnych planetach oraz że reprezentują skrajnie wrogie obozy polityczne. Pomysł, że prezydent w tym okresie mógłby odegrać rolę jakiegoś stabilizatora i wznieść się ponad te podziały, to złudzenie, które się rozwiało – dodał. - Pozycja Andrzeja Dudy wydaje się dawać mu spory margines niezależności od wszystkich sił politycznych. Koniec kadencji, nie stara się o reelekcję, partia dawniej rządząca, z którą miał silne związki, już nie rządzi. Teoretycznie można by było oczekiwać, że prezydent będzie chciał zakończyć swoją kadencję w sposób, który wyjdzie poza to, do czego się przyzwyczailiśmy. Otóż nie - stwierdził prezes Instytutu Spraw Publicznych. - Po tym jak PiS stracił władzę w Polsce, prezydent stał się jeszcze bardziej przyczółkiem PiS-u w instytucjach publicznych. Broni dewastacji wymiaru sprawiedliwości, która się dokonała pod przewodnictwem Zbigniewa Ziobry i pokazuje, że nie można na niego liczyć jako na siłę stabilizującą i wykraczającą poza tę głęboką polaryzację polskiego społeczeństwa - zaznaczył. Jak przyznał dr Kucharczyk, „nie bardzo potrafi sobie wyobrazić, co miałby robić Andrzej Duda poza polityczną emeryturą”. - Na lidera partii on się nie nadaje. To nie jest ten typ osobowości, który miałby cierpliwość i zdrowie do zarządzania strukturami partyjnymi, do tworzenia strategii. On się dobrze czuł jako prezydent, bo to dawało mu prestiż, widzialność, bardzo niski poziom odpowiedzialności za swoje działania - ocenił ekspert. - Nie bardzo widzę nawet, jak PiS mógłby go zagospodarować. Nazwisko prezydenta nie pojawia się na tej giełdzie następców Jarosława Kaczyńskiego, więc muszę powiedzieć, że trochę mnie dziwi ta postawa Andrzeja Dudy. Miałby czas, żeby zawalczyć o swoje dziedzictwo, czyli to, jak zostanie zapamiętany. A zostanie zapamiętany jako prezydent, który miał swój udział – chociaż nie był to udział wiodący – w tej erozji ustroju demokratycznego, jaka się dokonywała do ostatnich wyborów parlamentarnych. Właściwie niewiele więcej będzie można o nim powiedzieć i tym swoim orędziem utrwalił ten wizerunek - zaznaczył dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych. 
  • Bogdan Zdrojewski, europoseł KO

    23:05|
    - Nie może być tak, że Schengen zostaje zawieszone, bo to miałoby druzgocące skutki dla całej Europy - ocenił w rozmowie z Michałem Kolanką europoseł PO Bogdan Zdrojewski.Europoseł Platformy Obywatelskiej Bogdan Zdrojewski, do niedawna poseł, był przez Michała Kolankę pytany o sprawę zmiany polityki migracyjnej. - Nie ma jeszcze bilansu. Na razie są oczekiwania, formułowane zarówno wobec Polski, jak i oczekiwania od tych najważniejszych grup politycznych, aby ten problem został właściwie domknięty - odparł. Dodał, że jest kilka pomysłów, a najważniejszy - jego zdaniem - płynie z Polski, ponieważ Polska - kontynuował eurodeputowany - ma „najbardziej istotną granicę" z punktu widzenia wojny na Ukrainie. - W związku z tym oczekiwania wobec Polski są dość duże - przekonywał.- Trzeba pamiętać, że to czasowe zamykanie granicy pomiędzy Polską a Niemcami to też było takie - nie chcę za dużo, za mocno powiedzieć - ale pewne wotum nieufności wobec krajów wschodnich Europy - powiedział Zdrojewski, odnosząc się do kontroli na granicach niemieckich, wprowadzonych od połowy września. - Ale ten problem trzeba zakończyć. Dla nas najważniejsza w Europie jest wolność, swoboda przemieszczania się. Nie może być tak, że Schengen zostaje zawieszone. Lepiej, żeby to prawo azylowe było zawieszane niż Schengen, bo to miałoby druzgocące skutki dla całej Europy - oświadczył w rozmowie z Michałem Kolanką Bogdan Zdrojewski.Europoseł, były minister kultury, nie zgodził się z sugestią, że Tusk najpierw ogłosił pomysł dotyczący migracji na konwencji partii, a potem rozmawiał o nim z liderami państw UE. - Ten problem na stole, jeśli chodzi o radykalne rozwiązania, jest od przynajmniej kilku miesięcy - podkreślił dodając, że w ostatnim czasie unijna komisarz zaproponowała dziesięciopunktowy program bezpiecznej granicy wschodniej. - Ale odbywało się to w porozumieniu, przy naciskach też państw południa - Grecji, ale także Włoch, po części Hiszpanii. No i do tego dołączyła na pewnym etapie także Szwecja, z zupełnie innej strony, tak samo kraje nadbałtyckie, które należą do Unii Europejskiej - kontynuował.- Premier Donald Tusk sformułował więc pewien program, który jest wspólnym oczekiwaniem wielu państw, aby, krótko mówiąc, zamknąć pewien okres, w którym bardzo silnie partycypował niestety PiS, wydając setki tysięcy wiz, kompletnie poza kontrolą, ze skutkami, które są być może druzgocące, ale w każdym razie tworzące duże zagrożenia - powiedział rozmówca Michała Kolanki. - Ten okres trzeba zamknąć, a Polska powinna odzyskać wiarygodność jeżeli chodzi o bezpieczną wschodnią granicę - ocenił Zdrojewski.
  • Prof. Jarosław Flis, socjolog

    30:31|
    - Wyobrażenia, że po wyborach będziemy z PiS negocjować warunki kapitulacji, nie bardzo się potwierdzają - mówił w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Są tacy, którzy się z tego cieszą, są tacy, dla których to była trauma, ale to normalna rzecz w demokracji – tak prof. Flis odpowiedział na pytanie czy Polska po wyborach z 15 października 2023 roku jest „bardziej uśmiechnięta”. - Tym bardziej jest to wyraźne, gdy te konflikty, które przed rokiem były bardzo intensywne, specjalnie nie osłabły. Zapowiedź skończenia wojny polsko-polskiej jest jedną z tych zapowiedzi, które najmniej rokują, jeśli chodzi o realizację przez nowy rząd. Wyobrażenia, że będziemy z PiS negocjować warunki kapitulacji, nie bardzo się potwierdzają - dodał. - Wszyscy się świetnie czują, w tych koleinach, w których się wepchnęli te osiem lat temu – mówił też socjolog.- Opozycja zachowuje się tak, jak się zachowywała się opozycja po 2015 roku, tylko jeszcze bardziej i rządzący też się tak mniej więcej zachowują, to znaczy, są przekonani, że ich przewaga wynikająca ze zwycięstwa da im władzę na zawsze. Wiadomo, że PiS się na takiej strategii zawiodło – dodał.- Przypomnę to, co pisałem w początkach rządów PiS: opozycja popada w histerię, a rządzący w arogancję. Z histerii łatwiej ochłonąć, natomiast z arogancji wychodzi się znacznie ciężej – mówił też prof. Flis. - Jak się demonizuje przeciwnika, to było widać w zeszłym roku, to się potem przegrywa z demonem. Najpierw prezydent robi złośliwości, aby rząd był zaprzysiężony 13 grudnia, a potem się uśmiecha i wręcza nominacje takiemu rządowi – dodał. 
  • Marcin Ociepa, lider stowarzyszenia OdNowa

    20:03|
    Sytuacja wygląda tak, że jesteśmy ledwie osiem miesięcy od objęcia władzy przez obecny rząd, a mimo to sondaże nie są zbyt korzystne dla gabinetu Donalda Tuska. Jest to rząd rozczarowania - ocenił w porannym programie Michała Kolanki poseł PiS Marcin Ociepa.Gościem porannego programu Michała Kolanki był Marcin Ociepa, poseł klubu PiS i lider Stowarzyszenia OdNowa. Podczas rozmowy polityk poproszony został o podsumowanie roku, jaki minął od wyborów parlamentarnych, wygranych przez koalicję KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Został także zapytany o to, czy podobało mu się cokolwiek, co zrobił obecny rząd. - Ze smutkiem muszę powiedzieć, że nie znajduję takiej rzeczy. Na początku tych rządów starałem się doszukiwać dobrych intencji, między innymi w nominacji Władysława Kosiniaka-Kamysza do MON-u. Myślałem, że to jest jednak ten najbardziej propaństwowy polityk z koalicji 13 grudnia. Ale dziś widzę, że nie zaangażował się w MON. W obronności nie mamy przełomu, mamy jedynie kontynuację. Pojawia się dużo znaków zapytania, jeśli chodzi o Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, bo on nie jest wypełniany. Tu się pali czerwona lampka – ocenił Ociepa. - W pozostałych obszarach jest jedno wielkie rozczarowanie. Jeśli spojrzeć na nową jakość, jakiej oczekiwali wyborcy, jeśli chodzi o politykę kadrową w Spółkach Skarbu Państwa czy gospodarce, to tego nie ma – powiedział Marcin Ociepa. - Pomijam afery, ale nie ma nowej jakości. Mamy tąpnięcie w wartości Spółek Skarbu Państwa. Służba zdrowia – nic, mamy problemy z finansowaniem podstawowych zabiegów zdrowotnych. Obronność – nie mamy żadnych postępów tylko zawieszenie kontraktów zbrojeniowych. W żadnym z tych obszarów nie mamy jakiegokolwiek postępu – wymieniał poseł.  Jak stwierdził polityk, „sytuacja wygląda tak, że jesteśmy ledwie osiem miesięcy od objęcia władzy przez obecny rząd, a mimo to sondaże nie są zbyt korzystne dla gabinetu Donalda Tuska”. - Jest to rząd rozczarowania. Zarzucano nam, że jedziemy po bandzie, ale tu mamy kompletną dewastację. Nieuznawanie TK, wyroków SN - stwierdził Ociepa. - Miało być lepiej, my przynajmniej podjęliśmy próbę reformy wymiaru sprawiedliwości. Niestety w wielu obszarach nieudaną. Natomiast nasi następcy dokonali głębokiej dewastacji wymiaru sprawiedliwości - zaznaczył. Zdaniem lidera Stowarzyszenia OdNowa „ani w gospodarce nie mamy postępu, ani w wymiarze sprawiedliwości, ani w służbie zdrowia, ani w obronności”. Po wyborach z 15 października większość w Sejmie zdobyła koalicja KO, Trzeciej Drogi (PSL i Polska 2050) oraz Nowej Lewicy, która dysponuje 248 mandatami. Po nieudanej próbie stworzenia rządu przez PiS prezydent Andrzej Duda dokonał zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska 13 grudnia. 
  • Agnieszka Pomaska, posłanka KO

    18:48|
    15 października wygraliśmy wybory dlatego, że ludzie oczekiwali zmiany na lepsze. Oczekiwali też wyższych standardów jeśli chodzi o sprawowanie władzy, o funkcjonowanie ministerstw czy spółek Skarbu Państwa – powiedziała posłanka PO Agnieszka Pomaska w rozmowie z Michałem Kolanką.Posłanka została zapytana m.in. o stan realizacji obietnic Koalicji Obywatelskiej – Mamy głębokie przekonanie, że wiele rzeczy udało się zrobić, ale jeszcze sporo zobowiązań przed nami – powiedziała. – Oczywiście zawsze należy reagować na otaczającą nas rzeczywistość, nikt nie przewidział przecież powodzi. To w ostatnich tygodniach determinowało działalność rządu, ale to nie zwalnia nas z obowiązku wypełniania obietnic wyborczych. Krok po kroku będziemy je realizować i determinacja w realizacji tych zobowiązań jest w każdym z członków Rady Ministrów, ale także w nas – parlamentarzystach – dodała.Odniosła się także do sprawy rozliczania obietnic wyborczych. – Wygraliśmy wybory 15 października dlatego, że ludzie oczekiwali zmiany na lepsze – stwierdziła. – Oczekiwali też wyższych standardów jeśli chodzi o sprawowanie władzy, o funkcjonowanie ministerstw czy spółek Skarbu Państwa. Dzisiaj mamy takie poczucie, że z jednej strony rzeczywiście – wyborcy bardzo patrzą nam na ręce, tych wysokich standardów oczekują, ale z drugiej strony wiemy że to jest słuszne, choć to nie jest łatwe. Wiemy że będziemy oceniani przez naszych wyborców bardzo surowo Ale z drugiej strony, przecież zawsze jest tak, że władzy powinno się patrzeć na ręce, od władzy powinno się oczekiwać, od partii rządzącej powinno się oczekiwać tego, że będzie te najwyższe standardy wypełniała. To jest bardzo poważne wyzwanie ale my się nie boimy – zapewniła.Dodała, że jej ugrupowanie z pokorą podchodzi do każdych wyborów. – Nic nie jest przesądzone – uznała – Ostatnie wybory, jakie wygraliśmy to te 15 października. Żadne kolejne wybory nie były nam dane. To wymaga dobrego przygotowania, ciężkiej pracy nie tylko ze strony kandydata, ale całego całego jego zaplecza. Jestem spokojna o te przygotowania, ale o wynik wyborów już nie. Widzimy bardzo dużą polaryzację, widzimy, że nasi przeciwnicy polityczni – Jarosław Kaczyński jego ekipa – będą stosować chwyty poniżej pasa. A będą obłudni i zakłamani, bo to w ostatnim czasie pokazują. A przecież pamiętamy poprzednią kampanię wyborczą, gdzie przy wykorzystywaniu pieniędzy publicznej, przy wykorzystywaniu tzw. mediów publicznych wypaczono wynik wyborów – przypomniała.  Jej zdaniem kampania prezydencka będzie inna niż poprzednie i wiele rzeczy wyjdzie w jej trakcie. – W poprzedniej prezydent Duda czuł oddech Rafała Trzaskowskiego na plecach, wiedział, że może przegrać tamte wybory, ale miał po swojej stronie partię rządzącą, która nie szczędziła sił i środków, by mu pomóc – powiedziała. – Nie mam wątpliwości, że wynik tamtych wyborów był wypaczony. Mamy poczucie, że przywracamy ład i porządek w Polsce, także jeśli chodzi o demokratyczne prawidła, jakie powinny działać w kampanii wyborczej – dodała.Potwierdziła też, że Rafał Trzaskowski jest naturalnym kandydatem Koalicji Obywatelskiej na urząd Prezydenta RP. – Myślę że ogłoszenie tej kandydatury będzie niedługo – zapowiedziała. – Dzisiaj natomiast każdy może się ubiegać o status kandydata, to jest naturalne. Taka wewnętrzna rywalizacja nigdy nam nie zaszkodziła, wręcz przeciwnie – była naszą siłą, wzmocnieniem. Nie można nikomu odbierać prawa do ambicji, ale mam takie przekonanie, patrząc na sondaże, że Rafał Trzaskowski jest naturalnym kandydatem na prezydenta – powtórzyła.\
  • Prof. Rafał Chwedoruk, politolog

    32:37|
    Jakie były największe sukcesy i porażki koalicji rządowej pod kierownictwem Donalda Tuska? Rok rządu w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem podsumował prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.15 października mija rok od wyborów parlamentarnych, które doprowadziły do zmiany władzy i utworzenia rządu Donalda Tuska. Jaki jest jego bilans? Rok rządów koalicji składającej się z KO, Trzeciej Drogi i Lewicy w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem ocenił prof. Rafał Chwedoruk.– Bilans prawie każdego rządu jest ambiwalentny. Nie inaczej jest w tym wypadku. Patrząc z perspektywy tego, co dla każdego polityka jest najważniejsze, czyli politycznej skuteczności, to ten bilans jest lepszy niż gorszy. PO jako największa partia koalicji rządzącej umocniła swoje notowania. To się dokonało w różnym stopniu kosztem obu koalicjantów. Notowania rządu nie przybrały krytycznego dla jego bytności charakteru. Trzeba pamiętać o kluczowym determinancie istnienia tego rządu, a to wiązało się z odsunięciem Prawa i Sprawiedliwości od władzy. W powszechnej świadomości to odsunięcie ma charakter trwały. Rozliczenia, o których efektywności można dyskutować, przynajmniej w rozmiarze symbolicznym, mają miejsce. PiS pozostał na poziomie poparcia takim, jak w ostatnich wyborach, czyli niedającym żadnych szans na wynik z 2019 roku – mówił politolog.Prof. Chwedoruk pytany o ocenę, jaką wystawiłby rządowi Donalda Tuska, odpowiedział, że ocena dawałaby bezproblemową promocję do następnej klasy, ale „ze świadomością nauczyciela, że uczeń jest zdolny, ale nie jest przesadnie pracowity i nader wszystko jest dość chaotyczny". - Byłoby to między 3+ a 4- - zaznaczył.Politolog mówiąc o sukcesach obecnego rządu w pierwszej kolejności wskazał na poprawę pozycji Polski w Europie. - Zwłaszcza jeśli chodzi o relacje między Polską a UE i państwami Europy Zachodniej, to może nie jest idealnie, ale na pewno polskiej dyplomacji jest łatwiej, niż było to poprzednio. Także na niwie nasilających się w Polsce sporów kulturowych, drobne rzeczy, które w skali makro nie przyciągają uwagi opinii publicznej na dłużej, jak likwidacji dziwacznego przedmiotu jak HiT, też może być zapisana do sukcesów. Dopisać też można względną stabilność finansów państwa w bardzo trudnym makroekonomicznym otoczeniu. Na konto sukcesów zapisałbym też coś, co może dla niektórych polityków partii rządzącej być nie do końca wygodne, czyli mówienie o relacjach z Ukrainą tak, jak robią to wszyscy. W kategoriach interesu i wzajemności, a nie w kategoriach posłannictwa. Dotyczy to zarówno relacji ekonomicznych, jak i historycznych – mówił prof. Chwedoruk. Gość programu wskazał również na porażki rządu Donalda Tuska. - Oczywistym czynnikiem jest kwestia aborcji, choć ona nie zależy od samej Rady Ministrów, ale będzie ten rząd pośrednio obciążać. Ta sprawa była jedną z inspiracji dla niestandardowej mobilizacji różnych grup społecznych, jak najmłodsi wyborcy, których trudno zmobilizować. Można także dyskutować o różnych cząstkowych aspektach, czy niektóre zapowiedzi i działania nie są związane z aktywnością różnych grup nacisku. Wystarczy przyjrzeć się temu, co dzieje się wokół ogródków działkowych. Rząd powinien być tym podmiotem, który szybciej wysyła sygnały pokazujące granice różnych aktywności. Również przedłużające się rozmowy dotyczące mieszkalnictwa są całkowicie wyzbyte strategicznego horyzontu związanego z problemami demograficznymi, które nas wkrótce czekają. To może pokazywać części wyborów, że chaos jest dużo większy, niż rzeczywiście ma miejsce - wymienił.
loading...