Share

cover art for Piguła 14: Myślałeś, że nikt nie lubi płacić podatków? Myliłeś się!

Ekonomia i cała reszta

Piguła 14: Myślałeś, że nikt nie lubi płacić podatków? Myliłeś się!

Wydaje się, że nikt nie lubi płacić podatków. Tymczasem tak zwane morale podatkowe jest uzależnione od wielu cech. Są to zarówno cechy indywidualne, jak i cechy gospodarek i systemów politycznych. Niektóre z nich powodują, że niektóre grupy ludzi (i społeczeństwa) płacą podatki chętniej niż inne.


Wyższe morale podatkowe (a więc większą skłonność do płacenia podatków) mają kobiety, osoby starsze i pozostające w związkach małżeńskich. Płacenie podatków lubią również osoby o lepszym wykształceniu i zamożniejsi. Z drugiej strony niższe morale podatkowe mają osoby z wyższych klas społecznych i osoby samozatrudnione.


Wpływ na chęć płacenia podatków ma również zaufanie społeczne, PKB kraju, poziom korupcji, czy odsetek migrantów w danym społeczeństwie.


Patronite: patronite.pl/Ekonomiaicałareszta

Facebook: PATRONITE: patronite.pl/Ekonomiaicałareszta

More episodes

View all episodes

  • Piguła 66: Kto straciłby na podwyższeniu kwoty wolnej od podatku?

    16:20
    Wesprzyj nas na Partonite: https://patronite.pl/EICRLub postaw wirtualną kawkę: https://buycoffee.to/eicrPostulat podwyższenia kwoty wolnej w rozliczeniach PIT z 30 tys. do 60 tys. zł pojawiło się na liście „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów”, stanowiących hasłowy program wyborczy Koalicji Obywatelskiej. Zmiana miała sprawić, że zarabiający 6 tys. zł brutto pracownicy nie zapłacą ani złotówki podatku dochodowego. Kwota wolna to suma dochodów, od której nie płaci się podatku dochodowego – PIT płaci się od nadwyżki ponad kwotę wolną.Z obietnicy dziś wycofuje się zarówno premier Donald Tusk, jak i minister finansów Andrzej Domański, tłumacząc to wysokim kosztem wprowadzenia tej zmiany przy jednoczesnych wielkich wydatkach, które budżet ponosi i z których rząd nie zamierza rezygnować (m.in. zbrojenia). MF ocenił, że podwyższenie kwoty wolnej do 60 tys. zł spowodowałoby utratę wpływów z PIT na poziomie 48 mld zł w 2024 roku i 52,5 mld zł w roku 2025.Opozycja parlamentarna jednak nie próżnuje. Konfederacja projekt ustawy o podwyższeniu kwoty wolnej do 60 tys. zł lub do 12-krotności minimalnego wynagrodzenia zgłosiła już w listopadzie i niedawno po pierwszym czytaniu trafił on do sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Własny projekt w tej sprawie może zgłosić także PiS. Potencjalnie KO może więc zostać zmuszone do głosowania przeciwko własnej obietnicy wyborczej.Jakie byłyby skutki takiej reformy? Połowa wpływów z PIT trafia do samorządów, gdzie stanowi ona 15% ogółu dochodów jednostek samorządu terytorialnego (JST). Utrata 24-26 mld zł byłoby dla samorządów ciosem, utrudniającym realizowanie ich funkcji i finansowanie przedszkoli, żłobków, domów kultury, ośrodków pomocy społecznej, transportu publicznego, remontu dróg i szeregu innych zadań, jakie wykonują JST. Ale drugie 24-26 mld zł, jakie nie trafiłoby do centralnego budżetu państwa również utrudniłoby wykonywanie jego funkcji np. mogłoby przekreślić szansę na znaczącą poprawę warunków płacowych w budżetówce, co przekłada się na jakość świadczonych usług społecznych. To wszystko odbiłoby się szczególnie na życiu osób mniej i średniozamożnych, których nie stać na prywatną opiekę medyczną, prywatne przedszkole czy szkołę dla dzieci, i które częściej niż osoby zamożne korzystają z transportu publicznego itd. Tymczasem osoby o dochodach z pracy rzędu 3 tys. zł brutto miesięcznie (np. pracujący na pół etatu) już teraz nie płacą podatku dochodowego (przyczyniają się do tego składki emerytalna, zdrowotna i wypadkowa odliczane od podstawy opodatkowania) i podwyższenie kwoty wolnej nic by im nie dało. Zaś osoby zarabiające miesięcznie między 3 a 6 tys. zł miesięcznie skorzystałyby ze zmiany podatkowej tylko częściowo – bo za mało zarabiają. Dopiero przy zarobkach przekraczających 6 tys. zł można byłoby się cieszyć 300-złotową „podwyżką” miesięcznej pensji wynikającą z faktu podwojenia kwoty wolnej. Osoby zamożniejsze nie odczułyby więc istotnie pogorszenia jakości działania państwa, a w pełni skorzystałyby z reformy, odwrotnie niż osoby o średnich i niższych dochodach, które w pełni odczułyby skutki osłabienia finansów publicznych, a skorzystałyby podatkowo na zmianie tylko częściowo lub nic by nie zyskały.Bibliografia:Kwota wolna od podatku do 60 000. Kto dostanie więcej na rękę w 2024 r.?, Dziennik Gazeta Prawna, https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9333404,kwota-wolna-od-podatku-do-60-000-kto-dostanie-wiecej-na-reke-w-2024-r.html(reszta bibliografii dostępna jest pod odcinkiem na youtube)
  • Piguła 65: Skąd się wzięły rekordowe zyski sektora bankowego?

    13:26
    Wesprzyj nas na Partonite: https://patronite.pl/EICRLub postaw wirtualną kawkę: https://buycoffee.to/eicrWedług Komisji Nadzoru Finansowego, w końcu grudnia 2023 roku cały polski sektor bankowy odnotował 27,9 mld zł zysku netto. Rok wcześniej to było 10,7 mld zł, niemal trzykrotnie mniej. W dotąd rekordowym roku 2014 zyski na koniec grudnia sięgały 15,9 mld zł.Banki znakomicie wykorzystały okres wysokiej inflacji. Podwyższyły stopy oprocentowania kredytów i pożyczek ze stałym oprocentowaniem, a zmienne stopy procentowe podskoczyły im same – na co wpływ miało podwyższanie stóp procentowych NBP. W efekcie sektor na odsetkach zarobił dodatkowe 50 mld zł.Trochę później i mniej hojnie banki podwyższały nam oprocentowanie lokat. W efekcie zapłaciły nam więcej niż rok wcześniej, ale tylko o 28 mld zł. O 22 mld zł mniej niż wspomniane dodatkowe 50 mld zł, jakie uzyskały od kredytobiorców. Nie wszystko jednak szło im tak świetnie: przychody z prowizji zwiększyły jedynie o 1%, zaś koszty zatrudnienia o przeszło 1/5. Banki zapłaciły też dwukrotnie wyższe podatki w porównaniu do 2022 roku, co nie powinno dziwić.Warto jednak zauważyć, że w latach 2011-2019 banki zarabiały na czysto 11-16 mld zł, przeciętnie było to ok. 14 mld zł. Natomiast w 2020 roku straciły 0,3 mld zł, w 2021 – odnotowały zysk na poziomie 6 mld zł, a w kolejnym roku – 11 mld. Gdyby więc uśrednić zyski sektora bankowego dla lat 2020-23, to wyszłoby nieco ponad 11 mld zł. Można więc mówić o tym, że banki w 2023 roku próbowały odrobić chude lata, ale jeszcze tego w pełni nie osiągnęły.Skąd jednak wzięły się te straty w ostatnim czasie? W 2020 roku mieliśmy lockdowny i zawirowania gospodarcze, które nie sprzyjały aktywności bankowej. Poza tym banki zaczęły wypłacać odszkodowania w związku z kredytami frankowymi, gdzie stosowały na masową skalę niedozwolonych zapisów w umowach. I na ten cel musiały zorganizować liczące wiele miliardów złotych rezerwy. Kolejny cel tworzenia rezerw wiązał się z wakacjami kredytowymi. Setki tysięcy kredytobiorców skorzystało ze stworzonej rządową regulacją opcji i nie zapłaciło jednej lub kilku miesięcznych rat kredytu hipotecznego.Można więc powiedzieć, że w latach 2020-22 okoliczności nie sprzyjały zyskowności banków, choć przynajmniej część kłopotów spadła na nie z ich własnej winy.A jaki będzie zaś 2024 rok? Niewykluczone, że znowu rekordowy.==Bibliografia:Dane miesięczne sektora bankowego – grudzień 2023, KNF, https://www.knf.gov.pl/?articleId=56224&p_id=18Dane finansowe sektora bankowego, NBP, https://nbp.pl/statystyka-i-sprawozdawczosc/statystyka-monetarna-i-finansowa/dane-finansowe-sektora-bankowego/ZBP: koszt wakacji kredytowych, PAP, https://www.pap.pl/aktualnosci/zwiazek-bankow-polskich-koszt-wakacji-kredytowych-moze-wyniesc-od-255-do-376-mld-zlNBP potwierdza wyniki sektora bankowego, parkiet.com, https://www.parkiet.com/banki/art39836041-nbp-potwierdza-rekordowe-zyski-sektora-bankowego-gigantyczne-wzrosty
  • Piguła 64: Dlaczego mamy najwięcej aut osobowych w Europie?

    22:00
    Wesprzyj nas na Partonite: https://patronite.pl/EICRLub postaw wirtualną kawkę: https://buycoffee.to/eicrWedług Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), w 2022 roku Polska osiągnęła wskaźnik 703 aut osobowych na 1000 mieszkańców i zajęła pierwsze miejsce w Europie pod względem nasycenia rynku. W liczbach bezwzględnych było to 26,5 mln zarejestrowanych aut osobowych.Średnia unijna wynosiła 574 samochody osobowe na 1000 mieszkańców, a w drodze do pierwszego miejsca Polska wyprzedziła Cypr, Islandię, Luksemburg i Włochy. Zajęliśmy też piąte miejsce pod względem wieku aut: 14,9 lat. Pomijając mikropaństwa jak Liechtenstein czy Monako, na świecie więcej samochodów na 1000 mieszkańców mogą mieć jedynie Amerykanie, Kanadyjczycy i Nowozelandczycy.Dlaczego mamy tak wiele samochodów i ciągle ich przybywa? Pierwszym wytłumaczeniem może być kurczenie się sieci połączeń autobusowych, których w latach 2014-2022 ubyło 40% (do 9,3 tys.), ich długość zmniejszyła się o 50% (do 394 tys. km), a liczba przewiezionych pasażerów spadła o połowę (do 214 mln). Tylko część tego ruchu przejęły koleje, gdzie liczba pasażerów wzrosła o 28%, do 328 mln.Spadały także przewozy pasażerskie środków komunikacji miejskiej – o 18% (do 3060 mln). Istotna część tego ruchu przeniosła się do prywatnych aut. Dlaczego?Po pierwsze, likwidacja połączeń komunikacyjnych sprawia, że dla części dotychczasowych pasażerów komunikacji zbiorowej przesiadanie się do własnego auta okazuje się koniecznością. Po drugie, w wielu okolicznościach – wypad nad jezioro, odwiedziny rodziny w innym mieście, wyjazd wakacyjny, duże zakupy, odwożenie dzieci do przedszkola – posiadanie auta jest zwyczajnie wygodne i praktyczne. Komunikacja publiczna, nawet regularna, z gęstą siecią przystanków, dla wielu będzie w takich sytuacjach drugim wyborem.Po trzecie, zdobycie prawa jazdy i pierwszego auta dla wielu Polaków jest rodzajem rytuału przejścia w dorosłość. Samochód manifestuje samodzielność, a dla pewnej grupy może być także symbolem statusu – zarówno dla niektórych zamożniejszych (symbol statusu), jak i mniej zamożnych, którzy raczej nie mogą nikomu zaimponować posiadanym mieszkaniem.Aut może nam jeszcze trochę przybywać w przyszłości i nie zatrzymają tego tyrady potępiające w czambuł użytkowników „blachosmrodów”. Na nadmierną liczbę aut w miastach lepiej zadziała rozsądne planowanie przestrzeni miejskiej (by służyła bardziej pieszym i preferowała w ruchu autobusy oraz tramwaje), rozwijanie komunikacji zbiorowej oraz komunikowanie, że przesiadając się z auta do zbiorkomu oszczędzamy czas marnowany w korkach i poszukiwaniu miejsca do parkowania.==Bibliografia:Vehicles on European Roads, ACEA, https://www.acea.auto/publication/report-vehicles-on-european-roads/Jak zmniejszyła się liczba linii autobusowych w Polsce?, ciekaweliczby.pl, https://ciekaweliczby.pl/linie_autobusowe/Transport – wyniki działalności w 2022 roku, GUS, https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/transport-i-lacznosc/transport/transport-wyniki-dzialalnosci-w-2022-roku,9,22.html
  • #53 Podatek katastralny, czyli co zrobić z popytem inwestycyjnym na mieszkania

    39:46
    Wesprzyj nas na Partonite: https://patronite.pl/EICR Lub postaw wirtualną kawkę: https://buycoffee.to/eicrPodatek katastralny wraca do debaty publicznej co kilka lat – ostatnio wywołali go Adrian Zandberg, jeden z liderów Partii Razem, i Krzysztof Kukucki, wiceminister rozwoju i technologii z Nowej Lewicy.W odróżnieniu od istniejącego już podatku od nieruchomości, którego kwota zależy od metrażu mieszkania lub działki, podatek katastralny wyliczany jest od wartości nieruchomości wyznaczonej przez rzeczoznawcę na bazie ceny rynkowej podobnych mieszkań i działek. Rejestr wszystkich nieruchomości zawierający wyceny oraz tytuły własności nazywany jest właśnie katastrem.W Polsce mówi się jednak o obłożeniu podatkiem katastralnym nie wszystkich mieszkań, ale dopiero drugiego, trzeciego, a może piątego mieszkania będącego w posiadaniu danej osoby. Chodzi bowiem, aby posiadanie wielu mieszkań przestało być tak opłacalne, jak jest obecnie. Istotna część popytu na mieszkania – w ostatnich dwóch latach to było zwykle ponad 30% wszystkich transakcji – to nabytki osób, które nie kupują sobie dachu nad głową, ale inwestują w mieszkanie, licząc z jednej strony na wpływy z wynajmu, a z drugiej na to, że cena rynkowa nieruchomości będzie drożała przynajmniej w tempie inflacji.Ponieważ podaż mieszkań jest sztywna, nie reaguje szybko na dodatkowy popyt, to zakupy inwestycyjne podbijają ceny metra kwadratowego, przez co mieszkania drożeją szybciej, niż drożałyby tylko za sprawą transakcji ze strony tych, którzy kupują lokum dla siebie. Podatek katastralny skłoniłby część inwestujących w mieszkania do tego, aby poszukali innych sposobów na ochronę swojego kapitału przed inflacją i na jego pomnażanie: skorzystałaby pewnie giełda, zwiększyłby się popyt na obligacje, jednostki funduszy inwestycyjnych i inne instrumenty inwestycyjne.Czy jednak taki podatek się pojawi? Sądząc na podstawie deklaracji majątkowych naszych parlamentarzystów, klasa polityczna dość chętnie inwestuje w nieruchomości, a podobnie czyni otoczenie naszych polityków. Wprowadzenie takiego podatku uderzałoby więc w interesy tego środowiska – miałoby ono postawić dobro wspólne ponad własną korzyścią i wygodą. Dlatego nie wróżymy, by kataster pojawił się w Polsce w najbliższych latach. Bibliografia:Dominik Moliński, Adrian Zandberg chce podatku katastralnego. „Inne partie boją się tego rozwiązania”, https://next.gazeta.pl/pieniadz/7,188932,30704952,adrian-zandberg-chce-podatku-katastralnego-inne-partie-boja.html?fbclid=IwAR1YWdq35Hvg6ETA1hJ-DPvKCz6sSEtRrXFoYmMZXkVU0pChH9x3LZWiqks Monika Krześniak-Sajewicz, Jeden program nie uzdrowi sytuacji mieszkaniowej. Kukucki, MRiT: Jako państwo działamy na oślep, https://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news-jeden-program-nie-uzdrowi-sytuacji-mieszkaniowej-kukucki-mri,nId,7277074 Adam Leszczyński, Ekonomista: Lewicowy program budowy tanich mieszkań na wynajem jest bez sensu i się nie uda [WYWIAD], https://oko.press/mieszkania-na-wynajem-lewica?fbclid=IwAR3w7zDYtbLPJQJtay9e5Vhq3xgbW41gDVzFDato5DdhqZS0WB_Rc7Z2aNo Pozostałe elementy bibliografii - w opisie odcinku na YouTube.
  • Piguła 63: Ile osób w Polsce pracuje na czarno?

    18:05
    Wesprzyj nas na partonite: https://patronite.pl/EICR Lub postaw wirtualną kawkę: https://buycoffee.to/eicrW 2022 roku mieliśmy do czynienia z rekordowo małą szarą strefą. Według GUS zaledwie 2 proc. wszystkich pracowników było zatrudnianych bez jakiejkolwiek spisanej umowy. Jest to gigantyczna zmiana w porównaniu choćby z rokiem 1995, kiedy na czarno było zatrudnionych niemal 15 proc. Polaków. Od ostatniego badania, które zostało przeprowadzone w 2017 roku, odsetek osób dostających pieniądze pod stołem skurczył się ponad dwukrotnie. W ramach tego trendu mamy do czynienia z jeszcze jednym pozytywnym zjawiskiem. Otóż coraz mniejsza część osób pracujących na czarno wykonuje w ten sposób tak zwaną "pracę główną". Szara strefa coraz częściej oznacza więc drobne usługi, czasem miedzy ludźmi, którzy się już znają. I - co za tym idzie - coraz rzadziej jest domeną brutalnego wyzysku.Skąd ta zmiana? Prawdopodobnie z polepszania się kondycji rynku pracy i spadającego bezrobocia oraz ze zmniejszenia obciążeń podatkowych najbiedniejszych.A czy zjawisko to da się w pełni zlikwidować? Choć z pewnością należy kontrolować i surowo karać przedsiębiorców, którzy wyzyskują pracowników wywalając ich do szarej strefy, to prawdopodobnie zjawiska nie da się wyrugować całkowicie. Wiązałoby się to ze stopniem kontroli, której koszty przewyższałyby zyski.Bibliografia:Praca nierejestrowana w Polsce w 2022 roku, GUS, https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/pracujacy-bezrobotni-bierni-zawodowo-wg-bael/praca-nierejestrowana-w-polsce-w-2022-roku,22,6.htmlSzara strefa w Polsce jest najmniejsza w historii, obserwatorgospodarczy.pl, https://obserwatorgospodarczy.pl/2024/02/05/szara-strefa-w-polsce-jest-najmniejsza-w-historii/
  • Piguła 62: Demografia. Miało być źle, jest jeszcze gorzej

    19:26
    Wesprzyj nas na partonite: https://patronite.pl/EICRLub postaw wirtualną kawkę: https://buycoffee.to/eicrW zeszłym roku w Polsce urodziło się 272 tys. dzieci, co jest najniższą wartością od początku tworzenia rejestrów demograficznych. Zanotowaliśmy również najniższą w historii dzietność - być może nawet poniżej 1,2 (czekamy na dokładne wyliczenia GUS). Przypomnijmy, że z zastępowalnością pokoleń, czyli sytuacją, w której dane społeczeństwo ani się nie rozrasta liczebnie, ani się nie kurczy, mamy do czynienia, kiedy dzietność wynosi 2,1. Rekord najniższej dzietności na świecie dzierży Korea Południowa - poniżej 1.Kroczymy obecnie pesymistyczną ścieżką demograficzną, co oznacza, że o ile nie będziemy mieli do czynienia z nadprogramową, liczną migracją, to w roku 2060 będzie nas ledwo ponad 29 milionów (prognoza scenariusza pośredniego, ani pesymistycznego, ani optymistycznego, zapowiadała do tej pory 31 mln mieszkańców). To z kolei oznacza, że znajdziemy się pod jeszcze silniejszą presją demograficzną. Będziemy musieli zrobić spore przetasowania w systemie gospodarczym: prawdopodobnie wydłużyć wiek emerytalny, przesunąć więcej środków na ochronę zdrowia i usługi opiekuńcze. Stracimy też coś, co ekonomiści nazywają "premią demograficzną" w wytwarzaniu PKB (tak, PKB jest ważne). Młodsze społeczeństwa są po prostu bardziej produktywne. Skąd ta zapaść? Złożyło się na to wiele czynników: przesunięcie się strategii życiowych, wejście kobiet na rynek pracy, ich edukacja, to, że po prostu chcemy dłużej "poszaleć" w życiu. W ostatnim czasie doszła do tego również niestabilność ekonomiczna i geopolityczna. Oraz inflacja i wyższe stopy procentowe, które ograniczyły dostęp do kredytów hipotecznych.Czy można coś z tym wszystkim zrobić? Można, ale - no cóż - niewiele. Jedno jest pewne - politycy, którzy chcą tworzyć polityki prodemograficzne muszą zdawać sobie sprawę ze mian kulturowych, które zaszły w ostatnich dekadach. ==Bibliografia:Prognoza ludności na lata 2023-2060, GUS, https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ludnosc/prognoza-ludnosci/prognoza-ludnosci-na-lata-2023-2060,11,1.htmlLiczba urodzeń w Polsce dramatycznie niska, obserwatorgospodarczy.pl, https://obserwatorgospodarczy.pl/2024/01/31/liczba-urodzen-w-polsce-dramatycznie-niska-najczarniejsze-prognozy-gus-u-tego-nie-przewidzialy/
  • Piguła 61: Jakie są wady skracania czasu pracy

    21:40
    Wesprzyj nas na partonite: https://patronite.pl/EICRLub postaw wirtualną kawkę: https://buycoffee.to/eicrNa początku 2024 roku poznański Herbapol wystartował z eksperymentem skrócenia czasu pracy do czterech dni w tygodniu pozostawiając jednocześnie wynagrodzenia pracowników na wcześniejszym poziomie. W Polsce to jedna z pierwszych firm, które zdecydowały się na podobny krok. Od lat jednak zbliżone pilotaże prowadzone są na całym świecie: ostatnio w Niemczech, Szkocji i Hiszpanii. Ich wyniki są dość spójne - w przypadku bardzo dużej części zawodów, zwłaszcza tych biurowych, mamy do czynienia z polepszeniem samopoczucia pracowników przy jednoczesnym utrzymaniu poziomu oferowanych usług bądź produkowanych dóbr. Skrócenie czasu pracy powoduje również, że pracownicy rzadziej korzystają z urlopów zdrowotnych.Jak w przypadku każdej regulacji, również i 4-dniowy tydzień pracy ma swoje wady. Jakie? W niektórych branżach nie da się przeprowadzić takiej zmiany bez negatywnego wpływu na świadczone usługi. Dotyczy to między innymi sektora ochrony zdrowia, czy edukacji. Nie można bowiem po prostu mówić szybciej skracając w ten sposób lekcje. Nie można również "szybciej" opiekować się pacjentami. W przypadku niektórych zawodów z niższych segmentów rynku pracy możemy mieć do czynienia z "przykręcaniem śruby" pracownikom. Tam z kolei, gdzie będzie potrzebne zatrudnienie dodatkowego personelu musimy liczyć się z podwyższeniem cen, co może podbić inflację - wystarczy wspomnieć sektor produkcyjny, budowlany, transport, logistykę czy usługi osobiste (np. kosmetyczne), gdzie trudno o łatwe podwyższanie wydajności pracy.Jak zostało zaznaczone wcześniej nie istnieją regulacje, które są bez wad. Istotny jest jednak bilans wad i zalet. W przypadku skrócenia czasu pracy wychodzi on bez wątpienia na plus. Czy więc krótszy tydzień pracy mógłby być nowym 500+? Game-changerem, który zarówno jest korzystny dla społeczeństwa, gospodarki, jak i polityków? Być może, ale do wprowadzenia takiego rozwiązania potrzebna jest polityczna odwaga.Bibliografia:Niemcy: rusza czterodniowy tydzień pracy, https://www.dw.com/pl/niemcy-rusza-czterodniowy-tydzień-pracy/a-68168757#9 Oto dlaczego powinniście pracować krócej, https://www.youtube.com/watch?v=YKsEniFNKcc&t=489sZoe Kleinman, Microsoft four-day work week 'boosts productivity', https://www.bbc.com/news/technology-502873914 Day Week Global, wyniki badań, https://www.4dayweek.com/research
  • Piguła 60: Podatek od majątków najbogatszych?

    22:12
    Wesprzyj nas na partonite: https://patronite.pl/EICRLub postaw wirtualną kawkę: https://buycoffee.to/eicrPodczas niedawnego Światowego Forum Ekonomicznego w Davos do mediów trafiły dwa listy otwarte podpisane przez setki milionerów i miliarderów (pojawiają się tam nazwiska Rockefeller i Disney!) domagających się wyższego opodatkowania najbogatszych. Zdaniem sygnatariuszy jest to coraz bardziej paląca potrzeba szczególnie wtedy, gdy w okresie pandemicznych turbulencji okazało się, iż dziesiątka najbogatszych miliarderów podwoiła swój stan posiadania, a 99% populacji świata – zmniejszyła swój majątek.Te dane potwierdziła analiza firmy Oxfam, według której od wiosny 2020 do jesieni 2023 roku piątka najbogatszych po uwzględnieniu inflacji zwiększyła swoje majątki o 112%, a 60% populacji globu (ta biedniejsza) zubożała o 20%.Badania przeprowadzone przez inicjatywę „Proud to Pay More” wśród osób o majątku przekraczającym milion dolarów pokazały, że respondenci są gotowi do płacenia wyższych podatków majątkowych, jeśli przeznaczono by te środki na rozwój infrastruktury i lepsze usługi publiczne. Dostrzegali też fakt, że wysoki poziom nierówności sprawia, że instrumenty demokracji niespecjalnie mogą działać.Jakie stawki opodatkowania miałyby wchodzić w grę? W badaniach „Proud to Pay More” pojawiała się stawka 2% majątku rocznie. Czyli posiadacz miliarda miałby płacić 20 mln dolarów rocznie.Oxfam w swoich apelach zaproponował zróżnicowany poziom stawek: dla posiadaczy majątku ponad 5 mln dolarów byłoby to 2%, po przekroczeniu 50 mln dolarów stopa rosłaby do 3%, a powyżej 1 mld dolarów – 5%. Organizacja oszacowała, że państwa zbierając podatki w tych wysokościach mogłyby zgromadzić nawet 1800 mld dolarów – przy założeniu, że nikomu nie udałoby się ukryć majątku i uciec przed opodatkowaniem.Czy to dużo? To orientacyjnie 1/10 tego, co aktualnie fiskus pobierana całej planecie. Czyli sporo, ale trudno mówić o trzęsieniu ziemi w zasobności publicznych kas. W Polsce, bazując na danych Credit Suisse, można oszacować, że taki podatek przyniósłby ok. 12 mld zł rocznie – to nawet nie jest 1/5 potrzebna na wypłacenie świadczenia 800+. Z drugiej strony: to kwota wystarczająca do zakupu ok. 300-350 koreańskich czołgów K2, wybudowania 400 km autostrad lub do zwiększenia budżetu publicznej opieki zdrowotnej. Taki podatek mógłby więc pomóc sfinansować wiele istotnych zadań państwa i to, że nie jest to game-changer, pozwalający np. na zlikwidowanie w ogóle podatku PIT lub VAT, nie powinien zniechęcać do namysłu nad korzyściami i potencjalnymi wyzwaniami, jakie wiązałyby się z jego wprowadzeniem.==BibliografiaCost of extreme wealth, list otwarty, https://costofextremewealth.comInequality Inc. How corporate power divides our world and the need for a new era of public action, Oxfam, https://www.oxfam.org/en/research/inequality-incGlobal Wealth Report, Credit Suisse, https://www.credit-suisse.com/about-us/en/reports-research/global-wealth-report.htmlProud to Pay More Report, Patriotic Millionaires, https://proudtopaymore.org/?emci=6a4b0acb-c3b4-ee11-bea1-0022482237da&emdi=ea000000-0000-0000-0000-000000000001&ceid=
  • #52 Zakaz prac domowych. Kto na tym straci?

    38:30
    Wesprzyj nas na partonite: https://patronite.pl/EICRLub postaw wirtualną kawkę: https://buycoffee.to/eicrLikwidacja prac domowych w podstawówkach to jeden ze „100 konkretów” z przedwyborczego programu Koalicji Obywatelskiej. Wygląda na to, że rusza jego realizacja – zapowiedziała to ministra Barbara Nowacka. Dzieci są na „tak”, dorośli są dość równo podzieleni, a nauczyciele mają pretensję o niesatysfakcjonujący poziom konsultacji z ich środowiskiem.Czy rezygnacja z prac domowych to taki dobry pomysł? Badania pokazują, że nie przynoszą one zbyt wiele najmłodszym uczniom, ale w przypadku starszych widać korzyści: u dziewczynek oraz chłopców o średnich i gorszych wynikach w nauce. Poza tym wpływają pozytywnie nie tylko na wyniki w nauce, ale również na sumienność, wytrwałość, umiejętność zarządzania czasem.Z danych wynika, że w Polsce nad pracami domowymi dzieci ślęczą więcej niż w innych krajach. Ale z drugiej strony jesteśmy w grupie krajów, w których liczba godzin obowiązkowej nauki w szkole należy do najmniejszych. Może więc powinniśmy dokładniej zbadać to, ile czasu dzieci i młodzież w różnym wieku i różnych szkołach faktycznie spędzają na lekcjach, dojazdach do placówek dydaktycznych, nauce do klasówek i odrabianiu prac domowych? Ale powinniśmy również poznać odpowiedzi na inne pytania: jaki koszt i jakie korzyści dają dzieciom prace domowe? Dla jakich grup bilans jest najmniej korzystny, a dla których – najbardziej? I co dzieci będą robiły w czasie, jaki zyskają nieodrabiając prac domowych?Aby odpowiedzieć na te pytania, resort edukacji powinien rozszerzyć pole konsultacji poza dzieci i młodzież, szykując porządne pilotażowe badania. Inaczej dokonuje fragmentarycznej reformy trochę w ciemno, po prostu realizując obietnice przedwyborczą i licząc na pozytywny odbiór opinii publicznej. I prowadząc do większych nierówności edukacyjnych – bo dzieci z zamożniejszych domów otrzymają czas i uwagę rodziców oraz korepetytorów, więc poradzą sobie bez zadawanych przez nauczycieli prac domowych.==Bibliografia:Już od kwietnia likwidacja prac domowych w szkołach. MEN szykuje rozporządzenie. Pytamy w ankiecie nauczycieli o opinię, https://glos.pl/juz-od-kwietnia-likwidacja-prac-domowych-w-szkolach-men-szykuje-rozporzadzenieMonika Sewastianowicz, Zakaz zadawania prac domowych w szkole podstawowej - jest projekt rozporządzenia https://www.prawo.pl/oswiata/zakaz-prac-domowych-w-szkole-podstawowej-rozporzadzenie,525056.htmlPaweł Buczkowski, Koniec prac domowych. Dyrektorzy szkół biją na alarm, https://wiadomosci.wp.pl/koniec-prac-domowych-dyrektorzy-szkol-wskazuja-wazniejszy-problem-6987459988130560aZadawać czy nie? Prace domowe w świetle badań, Policy Note 3/2017, https://www.evidin.pl/wp-content/uploads/publications/policy-notes/EI-Policy-Note-3-I-1.pdfCara Goodwin, Ph.D., Is Homework Good for Kids?, https://www.psychologytoday.com/us/blog/parenting-translator/202309/is-homework-good-for-kidsDoes homework perpetuate inequities in education?, PISa in focus, https://www.oecd-ilibrary.org/docserver/5jxrhqhtx2xt-en.pdf?expires=1706520765&id=id&accname=guest&checksum=CADEE34A9A3A4715B934F2873EE29995Sondaż: Jak Polacy oceniają zmiany dotyczące prac domowych w szkołach?, https://www.rp.pl/spoleczenstwo/art39750871-sondaz-jak-polacy-oceniaja-zmiany-dotyczace-prac-domowych-w-szkolach